Ellen Hendriksen

Jak przestać się bać


Скачать книгу

wystarczy jednak, żebym to tylko powiedziała. Dlatego na następnych stronach poświecimy latarką po kątach twojego mózgu, zachowamy to, co się sprawdza, i zaopatrzymy cię w narzędzia do tego, byś podążał w pożądanym przez siebie kierunku.

      Twoje „ty” nieustannie się zmienia. Jesteś żywą, oddychającą istotą, nie tą samą w wieku dziesięciu czy dwudziestu lat co w wieku trzydziestu, czterdziestu, pięćdziesięciu i tak dalej. Zmieniłeś się z biegiem lat i dalej będziesz się zmieniał. Ale jest tu jedna ważna sprawa: musisz wybrać kierunek tych zmian. Nie będę ci obiecywała „nowego ciebie”, bo – wierz albo nie wierz – nie ma potrzeby zmieniać twojej osobowości. Musisz tylko zauważyć, że to, kim jesteś, w zupełności wystarcza. Lęk społeczny opiera się na wykrzywionym postrzeganiu prawdziwego siebie przy jednoczesnym przekonaniu, że ten obraz jest prawdziwy. Wyolbrzymiamy (czy nawet całkiem zmyślamy) swoje wady. Zamartwiamy się swoimi rzekomymi brakami, zupełnie zapominając o górach darów, które mamy do zaoferowania. Nie musisz kopiować czyjejś pewności siebie, skoro możesz mieć własną. Jedynym, czego potrzeba ci do rozwoju, jest wola spróbowania.

      Nauczenie się bycia sobą i wzniesienie się ponad lęk społeczny podniosą jakość każdego aspektu twojego życia – pracy, związków, a nawet zakupów w sklepie spożywczym. Bycie prawdziwym, autentycznym sobą, nawet gdy stoisz w kolejce do kasy, witasz się z ludźmi na przyjęciu czy siedzisz w czwartek po południu na seminarium, pomoże ci uzyskać maksimum z tego chaotycznego, niedoskonałego, ale wyjątkowego życia, którym zostałeś obdarzony. Jedna rzecz, której jestem pewna w głębi ducha, to to, że wszystko jest z tobą w porządku. Powtórzę: wszystko jest z tobą w porządku, nawet jeśli masz się za jednostkowy wyjątek od tego stwierdzenia. Ta książka pomoże ci czuć się komfortowo, gdy dasz się przyłapać na byciu sobą. Horyzonty, ku którym można iść z tego miejsca, nie mają granic.

      Na wstępie nauki bycia sobą zaczerpnijmy nieco inspiracji od jednego z największych mistrzów autentyczności – od człowieka, który wzniecił iskrę rewolucyjnej przemiany i jak nikt inny potrafił przemawiać do tłumów. W swej cichości Mahatma Gandhi wstrząsnął fundamentami brytyjskiego imperializmu, poprowadził Indie do niepodległości i dał przykład ruchom praw obywatelskich na całym świecie. Możemy się dużo od niego nauczyć.

      W 1930 roku w jednym z największych aktów swego nieposłuszeństwa obywatelskiego Gandhi poprowadził marsz protestacyjny przeciw monopolowi kolonialnego rządu brytyjskiego na sól, produkt konieczny w każdym gospodarstwie domowym. W owym czasie Hindusi nie tylko musieli kupować sól po horrendalnych państwowych cenach, lecz także płacić wysoki podatek, który najboleśniej ciążył ubogim. Kiedy Gandhi rozpoczynał swój trzystukilometrowy marsz do wybrzeża Morza Arabskiego, zebrał wokół siebie kilkudziesięciu zwolenników, by skierować do nich słowa mądrości, apel o pokój i rezygnację z przemocy, który zakończył prostym stwierdzeniem: „Chciałbym, aby te słowa dotarły do każdego zakątka naszej ziemi”.

      Dzień po dniu w miarę kontynuowania marszu i rozchodzenia się o nim wiadomości dołączali się do niego kolejni ludzie. Pochód szedł przez trzy i pół tygodnia, gromadząc setki, a potem tysiące uczestników. Kiedy w końcu na brzegu morza Gandhi uniósł w dłoniach symboliczną garść zasolonego piasku, przyglądały mu się tysiące zwolenników.

      Niewiele lat później Martin Luther King Jr. napisał, że cicha rewolucja obywatelskiego nieposłuszeństwa Gandhiego podpowiedziała „metodę dokonania reformy społecznej, której poszukiwałem”. Metody Gandhiego zaowocowały stylem przywództwa Kinga w kampanii na rzecz desegregacji w Birmingham, bojkocie autobusów w Montgomery i marszu na Waszyngton, a ostatecznie były katalizatorem amerykańskiej ustawy o prawach obywatelskich z 1964 roku.

      Przesłanie Gandhiego o odstąpieniu od przemocy rzeczywiście dotarło do każdego zakątka ziemi – od Ahmedabadu do Alabamy i Waszyngtonu. Ale sam Gandhi nie zawsze pragnął być słuchany i oglądany przez miliony. Pamiętasz Moego z początku tej książki? Moe to zdrobnienie imienia Mohandas – Mohandas Gandhi. W swej autobiografii Gandhi poświęca cały rozdział własnemu lękowi społecznemu, a ja zaprezentowałam na początku książki swoją parafrazę tej opowieści. Pisał: „[gdy byłem młodym mężczyzną] ogarniały mnie wahania, ilekroć musiałem stanąć przed nieznanym audytorium, i za wszelką cenę unikałem przemawiania”. Jego lęk nie ograniczał się zresztą do wystąpień publicznych. „Nawet gdy byłem gdzieś z wizytą towarzyską, obecność pięciu lub więcej osób odbierała mi mowę”. Gandhi, który w młodości nie był w stanie wygłosić toastu, w 1947 roku przemówił do dwudziestotysięcznego tłumu.

      Wspominając swoje życie, Gandhi napisał: „Muszę powiedzieć, że poza sporadycznym narażeniem mnie na wyśmianie moja wrodzona nieśmiałość w najmniejszym stopniu nie była dla mnie zawadą. Widzę raczej, że odwrotnie – bardzo mi się przysłużyła. Mój pełen wahania namysł podczas mowy, który kiedyś mnie irytował, teraz daje mi przyjemność”.

      Lęk społeczny przyjemnością? Może się wydawać, że nie ma żadnej wartości w przejmowaniu się tym, jak inni nas oceniają. Ale zastanówmy się. Gandhi ma rację. Zachowanie pewnej dozy lęku społecznego, która nadaje wagę i szacunek przekonaniom i spojrzeniu innych, zapewnia istotną moc. Empatia, respekt, równość – bez względu na to, jak to nazwiemy, zwłaszcza w naszym momencie w historii jest to potrzebna wrażliwość na naszych współtowarzyszy podróży przez życie.

      W autobiografii Gandhi pisał o swoim lęku społecznym: „Pozwolił mi urosnąć. Pomógł mi w moim rozeznaniu prawdy”. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci w twoim rozeznaniu. Ta prawda jest już w tobie. Niczego ci nie brak. Wznieśmy się razem ponad lęk przed ludźmi i odkryjmy potęgę bycia sobą.

      1 Skale te straciły w mojej wersji formalną postać, gdyż wycięłam pewne elementy, by uniknąć powtórzeń, a inne aktualizowałam zgodnie z językiem i techniką naszych czasów (przyp. aut.). [wróć]

      2 Choć riposta na „bądź sobą” często brzmi: „A co jeśli tak naprawdę jestem szują?”, uważam, że szujostwo jest podszyte strachem i poczuciem zagrożenia. Kiedy ten strach pierzchnie, w ślad za nim pójdzie też jędzowatość (przyp. aut.). [wróć]

      3 Dlaczego? Czas gra na naszą korzyść. Lęk społeczny stopniowo maleje z wiekiem. Nie da się unikać wszystkiego i wszystkich. W miarę starzenia się ludzie w naturalny sposób mniej przejmują się opiniami innych. Po co jednak czekać, aż dokona tego czas, skoro możemy mu w tym pomóc (przyp. aut.)?\ \ Dzięki uprzejmości Gemmy Correll. http://www.agoodson.com/illustrator/gemma-correll/. [wróć]

      Cześć pierwsza. To nie tylko ja tak mam? Przedstawienie lęku społecznego

      Część pierwsza

      To nie tylko ja tak mam?

       Przedstawienie lęku społecznego

      Rozdział 1. Skąd się to wszystko wzięło? Jak zakorzenia się lęk społeczny

      Rozdział 1

      Skąd się to wszystko wzięło? Jak zakorzenia się lęk społeczny

      Jim nie przepuszczał ani jednego niedzielnego wieczoru w szkole tańca.