Christopher Clark

Lunatycy


Скачать книгу

tych rozbieżności między narodowymi wizjami a etniczną rzeczywistością było wielce prawdopodobne, że realizacja serbskich celów będzie procesem pełnym przemocy, i to nie tylko na poziomie całego regionu, gdzie ścierały się interesy większych i mniejszych państw, lecz również w miasteczkach i wioskach leżących na spornym terenie. Chcąc uporać się z tym wyzwaniem, niektórzy politycy próbowali opakować narodowe cele Serbów w bardziej wielkoduszną „serbsko-chorwacką” wizję polityczną, która obejmowała ideę wieloetnicznej współpracy. Wśród zwolenników takiego rozwiązania był Nikola Pašić, który w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku obszernie pisał o potrzebie zjednoczenia Serbów i Chorwatów w świecie, w którym małe narody były skazane na upadek. U podstaw tej retoryki legły jednak następujące założenia: po pierwsze, Serbowie i Chorwaci stanowili zasadniczo ten sam naród i, po drugie, to Serbowie mieli stanąć na czele procesu zjednoczeniowego, gdyż to oni byli prawdziwszymi Słowianami niż katoliccy Chorwaci, którzy od tak dawna byli wystawieni na „wpływ obcej kultury”75.

      Będąc małym krajem o relatywnie małych zasobach, leżącym między dwoma mocarstwami, Serbia nie mogła sobie jednak pozwolić na realizację tych celów na oczach świata. Program przewidujący „wyzwolenie” Serbów, którzy wciąż byli poddanymi sąsiednich państwa i imperiów, z samego założenia musiał zawierać w sobie pewien poziom tajności. Garašanin zwrócił uwagę na tę konieczność w 1848 roku, podczas powstania w Wojwodinie. „Serbowie z Wojwodiny – pisał – oczekują, że cała Serbszczyzna wyciągnie do nich pomocną dłoń, aby mogli zatriumfować nad swym odwiecznym wrogiem. […] Lecz z przyczyn politycznych nie możemy pomagać im otwarcie. Pozostaje nam tylko udzielać im pomocy potajemnie”76. To preferowanie przez Serbów tajnych operacji można było dostrzec również w Macedonii. Po stłumieniu przez Turków powstania macedońskiego w sierpniu 1903 roku nowy reżim Karadziordziewicza zaczął prowadzić aktywną politykę w tym regionie. Powołano komitety mające propagować walkę partyzancką Serbów w Macedonii, zaś w Belgradzie odbywały się wiece, na których werbowano ochotników i prowadzono zbiórki darów dla walczących. W bezpośredniej rozmowie z tureckim posłem w Belgradzie serbski minister spraw zagranicznych Kaljević zaprzeczył jakiemukolwiek zaangażowaniu swego rządu w konflikcie macedońskim. Twierdził także, że wspomniane wiece organizowane w stolicy Serbii nie były pod żadnym względem sprzeczne z prawem, ponieważ ich celem „nie było zbieranie band, a jedynie zbiórka funduszy i wyrażenie współczucia dla współwyznawców żyjących po drugiej stronie granicy”77.

      Królobójcy byli mocno zaangażowani w tę zagraniczną działalność. Oficerowie wywodzący się ze spisku oraz ich wspólnicy w szeregach armii powołali w Belgradzie nieformalny komitet narodowy, koordynowali działania zbrojne i dowodzili wieloma oddziałami ochotników. Ściślej mówiąc, nie były to jednostki regularnej armii serbskiej, ale fakt, że oficerowie zgłaszający się do ochotniczej służby w Macedonii natychmiast otrzymywali przepustki z wojska, wskazywał, że ruch ten miał ogromne wsparcie ze strony rządu belgradzkiego78. Skala działalności tych bojówek stale rosła i dochodziło do licznych gwałtownych starć między serbskimi czetnikami i oddziałami ochotników bułgarskich. W lutym 1907 roku rząd brytyjski zażądał od Belgradu zaprzestania tych działań, które omal nie doprowadziły do wybuchu wojny między Serbią i Bułgarią. Belgrad po raz kolejny wyparł się odpowiedzialności, zaprzeczając, iż finansuje czetników, jak również oznajmił, że „nie może zakazać [swemu ludowi] bronić się przed obcymi bandami”. Wiarygodność tych deklaracji osłabiał jednak fakt, iż rząd serbski kontynuował swoje wsparcie dla bojowników walczących w Macedonii. Jeszcze w listopadzie 1906 roku Skupsztina uchwaliła przyznanie 300 tysięcy dinarów pomocy dla uciśnionych Serbów zamieszkujących tak zwaną Starą Serbię i Macedonię, a następnie utworzony został „tajny budżet” na „nadzwyczajne wydatki i obronę interesów narodowych”79.

      Tego rodzaju irredenta była jednak obarczona pewnym ryzykiem. Łatwo było wysyłać w pole dowódców dla oddziałów czetnickich, ale znacznie trudniej było sprawować tam nad nimi kontrolę. Do zimy 1907 roku stało się już jasne, że pewna liczba oddziałów czetnickich w Macedonii działała bez żadnego nadzoru, i dopiero po pokonaniu pewnych trudności udało się emisariuszowi z Belgradu odzyskać nad nimi kontrolę. „Macedońskie powikłania” stanowiły zatem dwuznaczną lekcję dla Serbów i miały fatalne konsekwencje dla wydarzeń 1914 roku. Z jednej strony przeniesienie funkcji dowódczych na komórki aktywistów, które zdominowane były przez członków siatki królobójców, groziło tym, że kontrola nad polityką państwa serbskiego może przejść z politycznego centrum na nieodpowiedzialne elementy działające na peryferiach. Z drugiej strony działania dyplomatyczne lat 1906–1907 pokazały, że rozmyte i nieformalne relacje między serbskim rządem oraz siatkami, którym powierzono prowadzenie irredenty, można było wykorzystać do zdjęcia odpowiedzialności politycznej z Belgradu, który zyskiwał tym samym większe pole manewru. Belgradzka elita polityczna przywykła do swego rodzaju dwójmyślenia opartego na stwarzaniu co jakiś czas pozorów, że oficjalna polityka zagraniczna Serbii i praca na rzecz wyzwolenia narodowego Serbów poza granicami państwa to dwie zupełnie oddzielne sprawy.

SEPARACJA

      „Porozumienie i harmonia z Austrią są dla Serbii polityczną niemożnością” – pisał w 1844 roku Garašanin80. Aż do 1903 roku możliwości otwartego konfliktu między Belgradem a Wiedniem były ograniczone. Te dwa państwa posiadały długą wspólną granicę, która z perspektywy Belgradu była mniej lub bardziej niemożliwa do obrony. Stolica Serbii, malowniczo położona u zbiegu Dunaju i Sawy, znajdowała się tuż przy granicy austro-węgierskiej. Serbia kierowała do monarchii habsburskiej większość swego eksportu, a i duża część jej importu pochodziła również z tego kraju. Nakazy płynące z takiego, a nie innego położenia geograficznego dodatkowo jeszcze wzmocniła prowadzona w tym regionie polityka rosyjska. Na kongresie berlińskim w 1878 roku Rosja pomogła Bułgarii wykroić z Imperium Osmańskiego sporą część ziem, oczekując w zamian od Sofii, iż pozostanie klientem Petersburga. Gdy stało się oczywiste, że rywalizacja między Bułgarią i Serbią o ziemie macedońskie była nieuchronna, książę (a później król) Milan postanowił zrównoważyć zagrożenie ze strony Rosji, nawiązując bliższe stosunki z Austro-Węgrami. A zatem to poparcie Petersburga dla Sofii popchnęło Belgrad w ramiona Wiednia. Dopóki Rosja rozgrywała swoją bałkańską politykę bułgarskimi kartami, relacje między Wiedniem i Belgradem miały pozostawać harmonijne.

      W czerwcu 1881 roku Austro-Węgry i Serbia zawarły między sobą traktat handlowy. Trzy tygodnie później został on uzupełniony o tajną konwencję wynegocjowaną i podpisaną przez samego księcia Milana, która określała, iż Austro-Węgry nie tylko pomogą Serbii w jej dążeniach do uzyskania statusu królestwa, lecz także poprą serbskie pretensje terytorialne w Macedonii. Serbia ze swej strony zgodziła się nie podkopywać pozycji monarchii habsburskiej w Bośni i Hercegowinie. Artykuł II układu stanowił, że Serbia „nie pozwoli na swoim terytorium na jakiekolwiek intrygi polityczne, religijne lub inne skierowane przeciwko monarchii austro-węgierskiej, w tym Bośni i Hercegowinie oraz Sandżakowi Nowopazarskiemu”. Milan wzmocnił jeszcze te porozumienia, osobiście zobowiązując się na piśmie, że nie zawrze „traktatu jakiegokolwiek rodzaju” z państwem trzecim bez wcześniejszej konsultacji z Wiedniem81.

      Układy te stanowiły jednak kruchy fundament dla dobrych stosunków austro-serbskich: nie były one w żaden sposób zakotwiczone w sympatiach społeczeństwa serbskiego, które było nastawione głęboko antyaustriacko; stanowiły symbol relacji ekonomicznej zależności, która była coraz bardziej nie do przyjęcia