Christopher Clark

Lunatycy


Скачать книгу

koalicję serbsko-chorwacką. Po tym, jak pomógł podważyć wiarygodność sfałszowanych dokumentów, Spalajković poszedł o krok dalej i utrzymywał, że Forgách celowo je przyjął, aby sfabrykować oskarżenia wobec serbsko-chorwackiej koalicji. Poseł holenderski w Belgradzie Vredenburch donosił zimą 1910–1911 roku, że Spalajković nadal rozpowszechniał w kręgach dyplomatycznych plotki przeciwko austriackiemu ambasadorowi272. Co gorsza, Spalajković i jego żona byli stale widywani w towarzystwie Hartwiga, nowego rosyjskiego posła w Belgradzie. Mówiło się nawet, że para praktycznie mieszkała w budynku rosyjskiej misji dyplomatycznej273. Forgách zaczął mieć niezdrową obsesję na punkcie człowieka, którego nazywał „naszym śmiertelnym wrogiem”. Ich relacje uległy dalszemu pogorszeniu po wymianie między nimi krótkich listów, a w kwietniu 1911 roku Forgách polecił całemu personelowi austriackiego poselstwa w Belgradzie unikać jakichkolwiek kontaktów ze Spalajkoviciem. „Ten stale podenerwowany człowiek – jak informował Aehrenthala – pod pewnymi względami nie jest całkiem zdrów na umyśle. Od czasu aneksji jego nienawiść do monarchii [austro-węgierskiej] przerodziła się niemalże w chorobę psychiczną”274.

      W końcu jednak stało się oczywiste, że Forgách nie mógł utrzymać się na placówce w Belgradzie i latem 1911 roku został on odwołany. Warto jednak zachować w pamięci ów skandal związany ze sprawą Friedjunga i procesem zagrzebskim oraz jego następstwa w stolicy Serbii, gdyż brały w nim udział postacie, które miały odegrać znaczącą rolę w wydarzeniach 1914 roku. Miroslav Spalajković był jednym z czołowych urzędników serbskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i od dawna interesował się Bośnią i Hercegowiną – jego żona była Bośniaczką, zaś on sam w swojej rozprawie doktorskiej obronionej w 1897 roku na uniwersytecie w Paryżu argumentował, że ponieważ te dwie prowincje pozostawały z punktu widzenia prawa autonomicznymi jednostkami podlegającymi Imperium Osmańskiemu, ich aneksja przez Austro-Węgry nigdy nie będzie mogła być uznana za legalną275. Następnie służył jako serbski poseł w Sofii, gdzie odegrał ważną rolę – w zmowie z Rosjanami – przy tworzeniu serbsko-bułgarskiego sojuszu stanowiącego trzon Ligi Bałkańskiej, która w 1912 roku rozpętała pierwszą wojnę bałkańską. Podczas pobytu w Sofii pozostawał najbliższym przyjacielem Nikołaja Hartwiga i odwiedzał go w Belgradzie „nawet do dwudziestu razy w miesiącu”276. Później objął jeszcze ważniejszą placówkę w Petersburgu. Tutaj jego zadanie miało polegać na interpretowaniu na potrzeby rządu w Belgradzie zamiarów cara oraz jego ministrów w czasie kryzysu lipcowego 1914 roku. Także Forgách, który opuszczając swą belgradzką placówkę, był już zaciekłym serbofobem, pozostał na scenie wydarzeń jako jedna z czołowych postaci wśród całej kohorty urzędników pomagających w kształtowaniu polityki austro-węgierskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych po nagłej śmierci Aehrenthala na białaczkę w 1912 roku277. Nie powinniśmy także zapominać o zapiekłej osobistej animozji, jaką czuli do siebie nawzajem Izwolski i Aehrenthal, która po kryzysie bośniackim zdaniem poważnej prasy wiedeńskiej stanowiła przeszkodę uniemożliwiającą polepszenie stosunków między Austro-Węgrami i Rosją278. To ciekawa cecha kryzysu lipcowego 1914 roku, że tak wielu spośród jego kluczowych aktorów znało się nawzajem od tak dawna. Pod powierzchnią wielu z najważniejszych transakcji politycznych czaiły się osobiste antypatie i długo chowane urazy.

      Problem serbski nie był sprawą, którą Austriacy mogli rozwiązać bez udziału innych mocarstw. Stanowił on element złożonego kompleksu powiązanych ze sobą kwestii. Pierwszym palącym problemem były relacje Serbii z Rosją, które po kryzysie bośniackim były bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Wiedeń był bardzo podejrzliwy wobec rosyjskiego posła Hartwiga, którego austrofobia, panslawistyczne sympatie i rosnące wpływy w Belgradzie źle wróżyły na przyszłość. Jak określił go francuski poseł w Sofii, Hartwig był „archetypem prawdziwego mużyka”, zwolennikiem „starej rosyjskiej polityki tureckiej” gotowym „poświęcić Daleki Wschód na rzecz Bałkanów”279. Hartwiga i premiera Nikolę Pašicia łączyły nadzwyczaj zażyłe stosunki. Obaj mężczyźni spotykali się prawie codziennie – „wasza broda konsultuje się z naszą”, urzędnicy serbskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych mieli mawiać młodszym dyplomatom z poselstwa rosyjskiego. Jak skomentował jeden z nich: „Nikt nie wierzył, że można było zachować w tajemnicy jakiekolwiek sekrety w odniesieniu do wspólnie podzielanych [przez Rosję i Serbię] celów politycznych”280. W całym Belgradzie witano rosyjskiego posła niczym bohatera i zdobywcę: „wystarczyło, że ludzie zobaczyli jego charakterystyczną głowę, i dostawał owacje na stojąco”281.

      Wiedeń mógł, przynajmniej w teorii, zrekompensować sobie serbską wrogość, polepszając swoje stosunki z Bułgarią. Lecz realizacja tej opcji także wiązała się z pewnymi trudnościami. Z powodu zażartego sporu granicznego między Bułgarią i Rumunią przyjaźń z Sofią groziła pogorszeniem stosunków z Bukaresztem. A wrogość Bukaresztu była wyjątkowo niepożądana w Wiedniu ze względu na wielką rumuńską mniejszość zamieszkującą węgierski Siedmiogród. Gdyby Rumunia miała się odwrócić od Wiednia, skłaniając w stronę Petersburga, wówczas problem mniejszości rumuńskiej mógłby również stać się kwestią bezpieczeństwa regionalnego. Zwłaszcza węgierscy dyplomaci i przywódcy polityczni ostrzegali, że „Wielka Rumunia” stanowiłaby równie poważne zagrożenie dla monarchii dualistycznej, co „Wielka Serbia”.

      Kolejny powód do obaw stanowiło maleńkie Księstwo Czarnogóry położone na wybrzeżu Adriatyku. Ten malowniczy, zubożały kraj był tłem operetki Franza Lehára Wesoła wdówka, gdzie występuje pod nazwą „Wielkiego Księstwa Pontevedro” (niemieckie libretto zdradza jednak prawdziwą tożsamość księstwa, gdyż wyraźnie stwierdza się w nim, że śpiewacy powinni nosić „czarnogórskie stroje ludowe”)282. Czarnogóra była najmniejszym z państw bałkańskich, liczącym zaledwie dwieście pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców rozrzuconych po pięknym, aczkolwiek trudnym do życia terenie usianym czarnymi szczytami i urwistymi wąwozami. Był to kraj, w którym króla odzianego we wspaniały złoto-srebrno-czerwono-niebieski strój można było spotkać palącego o zmierzchu przed swoim pałacem w nadziei na pogawędkę z jakimś przechodniem. Kiedy praski dziennikarz Egon Erwin Kisch latem 1913 roku podróżował pieszo z Cetyni, ówczesnej stolicy Czarnogóry, do pięknego portowego miasta Rijeka (obecnie w Chorwacji), zaniepokoiły go odgłosy strzałów odbijające się echem w dolinach. Początkowo zastanawiał się, czy przypadkiem nie wybuchła jakaś kolejna wojna bałkańska, ale jego przewodnik zapewnił go, że to tylko młodzi Czarnogórcy strzelają ze swoich rosyjskich karabinów do małych ryb pływających w wartkich górskich potokach283.

      Chociaż tak biedne i malutkie, Księstwo Czarnogóry nie było całkiem pozbawione znaczenia. Jego górskie działa ulokowane w masywie góry Lovćen ku utrapieniu planistów habsburskiej marynarki wojennej wznosiły się bowiem ponad niemożliwymi do obrony obiektami austro-węgierskiego portu w Cattaro (obecnie Kotor) nad Adriatykiem. Książę Mikołaj, zasiadający na tronie od 1861 roku i będący trzecim najdłużej panującym europejskim monarchą po królowej Wiktorii i Franciszku Józefie, był niesłychanie ambitny. Zdołał podwoić terytorium swojego państwa na kongresie berlińskim w 1878 roku, ponownie je powiększył w trakcie kryzysu bośniackiego w 1908 roku, a potem miał chrapkę na kawałek północnej Albanii. W 1910 roku koronował się na króla. Niezwykle umiejętnie wyswatał również swoje żeńskie