Thomas Morris

Tajemnica eksplodujących zębów oraz inne ciekawostki z historii medycyny


Скачать книгу

się wysoce nieprzekonujące, ale prawdopodobnie jest ono trafne. Podczas I wojny światowej chirurdzy odnotowali pewną liczbę żołnierzy z pociskiem w którejś z jam serca przeniesionym tam przez prąd krwi po wniknięciu do naczynia krwionośnego, takiego jak jedna z żył głównych (największych naczyń żylnych organizmu, doprowadzających odtlenowaną krew z powrotem do serca). Wydaje się, że w omawianym przypadku zdarzyło się coś podobnego.

      Grawiura przedstawiająca serce chłopca z utkwionym w nim kawałkiem drewna

      Był to rzeczywiście niezwykle ciekawy przypadek, mamy zatem szczęście, że doktor zadał sobie trud zamówienia ilustracji. Warto zauważyć, że chłopiec z patykiem w takim miejscu żył jeszcze ponad miesiąc.

      Przypadek pana Dendy’ego z kieliszkiem do jajek

      Chociaż Walter Cooper Dendy praktykował jako chirurg, to jego najtrwalszym wkładem w historię medycyny nie był zabieg operacyjny ani wynalezienie instrumentu chirurgicznego, lecz pewne słowo. W 1853 roku napisał artykuł pod tytułem Psychotherapeia, or the remedial influence of mind (Psychoterapia, czyli leczniczy wpływ umysłu), w którym szczegółowo opisał swoje zainteresowania możliwościami terapeutycznymi drzemiącymi w nowej dziedzinie nauki, jaką była psychologia. Napisane przez Dendy’ego książki o chorobach skórnych i ospie wietrznej może i odeszły w zapomnienie, ale nazwana przezeń dyscyplina – psychoterapia – wciąż się rozwija.

      Gdyby na świecie istniała jakaś sprawiedliwość, Dendy zapadłby w pamięć również z powodu istnej perełki wśród historyjek, napisanej w 1834 roku dla czasopisma „Lancet”. Nagłówek u góry każdej ze stron określa artykuł po prostu jako „Przypadek pana Dendy’ego z kieliszkiem do jajek” – wspaniały opis wspaniałego przypadku.

      Odkrycie dużego kieliszka do jajek w jelicie krętym mężczyzny. Autor: WP Walter C. Dendy, członek Królewskiego Towarzystwa Chirurgów w Londynie, Stamford Street, Blackfriars.

      Pan Adams, mężczyzna w wieku 60 lat, od 25 lat cierpiał na przepuklinę pachwinową, która, choć często zstępowała w głąb worka mosznowego, to nigdy nie uwięzła.

      Trzy miesiące przed śmiercią pacjent cierpiał z powodu biegunki, która zakończyła się dyzenterią, po której chory doznał częściowej ulgi.

      Mniej więcej po tygodniu od tamtego czasu powróciły ostre dolegliwości wraz z innymi objawami wskazującymi na zadzierzgnięcie lub niedrożność przewodu pokarmowego, takie jak wymioty kałowe i czkawka, wzdęcie brzucha itd., jednakże chory wielokrotnie oddawał bardzo skąpe, płynne stolce.

      Po szczegółowym zbadaniu chorego stwierdziłem drobny i głęboko usytuowany kłąb jelita, który wydawał się ściśle związany z ujściem worka. Ponieważ ów guzek był nadzwyczaj tkliwy, nie wahałem się i po krótkiej próbie ręcznego odprowadzenia przepukliny zaproponowałem pacjentowi natychmiastową operację.

      Przyjaciele chorego zgodzili się ze mną, lecz sam pacjent odmówił bez podania innych powodów niż ten, że nie chce iść pod nóż.

      W 1833 roku operacja z pewnością stanowiła przerażającą perspektywę, ale pacjent mógł mieć również inne powody do odmówienia zgody na zabieg, co zresztą później wyszło na jaw.

      Zadowoliłem się zatem środkami paliatywnymi i odprowadziłem kłąb jelita powtarzanym, delikatnym naciskiem w kierunku ujścia worka, po czym wymioty kałowe ustały.

      Objaw pozytywny, lecz zwodniczy.

      Stopniowo stan pacjenta się pogarszał, brzuch stawał się coraz bardziej wzdęty i 4 grudnia o trzeciej po południu chory zmarł. Nie podał podczas choroby żadnej wzmianki, jakie okoliczności mogły ostatecznie okazać się przyczyną tak ciężkiego schorzenia.

      Owe „okoliczności” wyszły na jaw, kiedy tylko pan Dendy przeprowadził badanie post mortem – w jelitach mężczyzny znalazła się nieoczekiwanie część zastawy stołowej.

      Po otwarciu brzucha stwierdziłem, że jelito cienkie