Katy Regnery

Nigdy nie pozwolę ci odejść


Скачать книгу

ciemność.

***

      – G-g-gdzie jest G-G-Gris? – zawołał, siadając na motelowym łóżku. Żółtawe światło przebijało się przez tanie, poliestrowe zasłony, zalewając mały pokój pomarańczową poświatą. Pot napływał mu do oczu, więc wytarł czoło wolną dłonią.

      – Zamknij pysk! – krzyknął Caleb z łóżka obok, przewracając się na drugi bok i po paru sekundach znów chrapał.

      Seth pociągnął za kajdanki, które przykuwały jedną z jego rąk do ramy łóżka. Przyzwyczaił się do spania z ręką nad głową. Nawet jeśli przysięgał, że nie ucieknie, Caleb i tak każdego wieczoru, zanim wyszedł do baru, przywiązywał go do łóżka. Po pierwszej nocy Seth nauczył się, że nie powinien niczego pić przed pójściem do łóżka.

      Pewnego wieczoru Caleb zapomniał przykuć Setha do łóżka, gdy wychodził z motelu, lecz nie przyszło mu nawet na myśl, żeby uciekać. Nie miał do kogo zadzwonić ani dokąd uciec. Teoretycznie, mógłby użyć budki telefonicznej w motelu, zadzwonić na informację i poprosić o połączenie się z opieką społeczną. Mógłby im powiedzieć, że został porwany prawie cztery lata temu. Prawdopodobnie przyjechaliby i aresztowali Caleba, ale co potem? Odesłaliby go do stolicy, do opieki społecznej. Z powrotem do „rodziny”, gdzie istniało duże prawdopodobieństwo, że „rodzice” będą się znęcali albo nie poświęcali uwagi dzieciom. To, że stałoby mu się coś złego pod opieką innego, nieznanego potwora było tylko kwestią czasu.

      Caleb przynajmniej był znajomą jednostką.

      A przez ostatni rok jego agresywne zachowanie i narzekania znacznie ustąpiły, jakby zamordowanie Gris było magicznym lekarstwem na szaleństwo, na które cierpiał. Wreszcie wyglądał, jakby zaznał pewnego rodzaju spokoju w swoim życiu i osiągnął swój cel.

      Kiedy Seth tylko wspominał o Gris, od razu dostawał cios w twarz, jednak odkąd opuścili Wirginię Zachodnią, nie był już bity równie mocno, jak wcześniej. Caleb przestał też mówić tak często o Ruth. A myślenie, że naprawdę byli braćmi, było złudzeniem Caleba, który wierzył, że różnica ich wieku wynosiła tylko cztery lata, mimo że Seth obstawiał, iż wynosiła raczej czterdzieści. Od czasu do czasu Caleb głaskał go po głowie i często nazywał swoim „malutkim braciszkiem”. W jego gestach można było rozpoznać czułość, jakby Seth naprawdę był jego młodszym bratem, a czasami, czując przy tym niewyobrażalny wstyd, chłopiec sam w to wierzył.

      Zazwyczaj Seth wmawiał sobie, że nie obchodzi go to, że Caleb chciał udawać, iż są braćmi. Mógł wreszcie odpocząć od bycia bitym, co przynosiło mu ogromną ulgę, więc się z nim nie kłócił. Kiedy Caleb mówił: „Mój brat chce grillowany ser, a ja…”, Seth nie oponował. Nie wyrażał żadnych emocji, jakby to, że są braćmi, których dzieli różnica wieku prawie czterech dekad, było najnormalniejszą rzeczą na świecie. Czasem zdarzało się, że kelnerki i ludzie w knajpach rzucali im zabawne spojrzenia, kiedy Caleb był opiekuńczy dla Setha, co wprawiało go w zakłopotanie.

      Gdy Caleb wracał wieczorami do samochodu lub pokoju motelowego po zakrapianej wizycie w barze, kładł się do łóżka i w półśnie mamrotał o tym, jak pozbył się choroby, która trawiła jego rodzinę, jak zniszczył zło i uratował Setha od wiecznego potępienia. I właśnie wtedy Seth zamykał oczy, zaciskając pięści w napływie ogromnej, przytłaczającej go nienawiści do Caleba, która szalała w jego nastoletnim ciele, dopóki się z niej nie otrząsnął. Wyobrażał sobie morderstwo Caleba lub wyrwanie mu z rąk kierownicy podczas jazdy. To zabiłoby ich obu. Wyobrażał sobie, że uderza młotkiem w jego głowę, gdy śpi. Te fantazje przynosiły mu ulgę i były niezmiernie przyjemne. Ale miał tylko czternaście lat i nie był mordercą. Nigdy nie urzeczywistnił swoich marzeń o zemście, przez co narastała w nim frustracja.

      Caleb ciągle powtarzał, że zmierzają w stronę morza, ale z tego, co zauważył Seth, nie podróżowali w linii prostej i zatrzymywali się w różnych miejscach na dzień lub dwa. Zazwyczaj spali w samochodzie, a czasami w motelach. Caleb trzymał pieniądze w metalowym pudełku, a klucz miał zawsze przy sobie. Seth nie wiedział, skąd miał pieniądze, ale posiadał ich tyle, że starczało im na życie. Żaden z nich nie pracował, oboje jedli dwa razy dziennie jak w zegarku, a Caleb co wieczór szedł pić do baru.

      Ta część serca Setha, w której przechowywał wszystkie swoje wspomnienia dotyczące Griseldy, nienawidziła Caleba z niepohamowaną pasją, lecz prawdą było również, że w ciągu roku pobytu sam na sam z potworem Seth pogodził się ze swoim losem. Griselda nie żyła, więc nie miał już o co walczyć ani dla kogo żyć. Był ciągany od miasta do miasta bez przyczyny, lecz przynajmniej miał jedzenie i dach nad głową, a gdy Caleb nie był pijany i nie krzyczał, był najcichszym towarzyszem, jakiego można sobie wyobrazić.

      Seth znał lepsze życie, ale znał również gorsze. Znał strach przed nieznanym i równoważył go pociechą związaną ze znanym.

      Z braku innego wyjścia znosił swoje życie, dopóki nie będzie na tyle dorosły i silny, że się od niego uwolni.

      Jedyną rzeczą, jakiej nie potrafił znieść, było to, że każdej nocy w jego snach powracała do niego Griselda – jej niebieskie oczy zalane łzami, małe pięści zaciśnięte mocno po bokach, przerażona twarz wykrzywiona w bólu, błagająca o życie, oddzielona od niego przez nurt rzeki.

***

      – Panie West?

      Jasny strumień świecił prosto w jego oczy, najpierw jedno, potem drugie. Skrzywił się, ponieważ bolała go od tego głowa.

      Pierwsza myśl, jaka przeszła mu przez głowę: Zabierz to pierdolone światełko z dala od mojej twarzy.

      Druga, która całkowicie stłumiła pierwszą, to:

      Gdzie jest Griselda?

      – Tak – wychrypiał, drapało go w gardle. Udało mu się prawie otworzyć jedno oko.

      – G-gdzie jestem?

      – W szpitalu, synu. Nie pamięta pan przybycia tu?

      – Nie, proszę pana. Wody.

      – Oczywiście. Siostro! Poproszę szklankę wody. – Mężczyzna położył dłonie na biodrach i wstał, by móc przyjrzeć się twarzy Setha. – Został pan wczoraj nieźle pobity. Cztery rany kłute. Na szczęście żadna nie naruszyła ważnych organów, ale wszystkie trzeba było zaszyć. Stracił pan dużo krwi, więc przetoczyliśmy panu pół litra świeżej. Miał pan wstrząśnienie mózgu oraz złamany nos, który już nastawiłem. Rana na policzku powinna się zagoić w ciągu kilku tygodni. Zaszyliśmy też kilka cięć na pańskiej twarzy. Przez jakiś czas będą pana boleć żebra, ale nie są złamane.

      Pielęgniarka wróciła ze szklanką wody, a Seth z wdzięcznością zabrał ją i przysunął do ust drżącymi rękami.

      – Była tu kobieta.

      Lekarz przytaknął.

      – Pańska dziewczyna, Gemma Hendricks.

      – Nikt więcej?

      – Quint i Clinton Davis przywieźli tu pana wczoraj i wpadli na chwilę rano, żeby sprawdzić, czy wszystko z panem w porządku.

      Seth skinął głową i wzdrygnął się.

      – Dziś rano? Która jest godzina?

      – Rozumiem pańskie zdezorientowanie. Przywieźli tu pana wczoraj około dziesiątej wieczorem. Pani Hendricks przyjechała dzisiaj wczesnym rankiem razem z braćmi Davis i zostali tu jeszcze przez około godzinę, po czym pojechali do pracy.

      – K-która jest godzina?

      Lekarz