Wojciech Lipoński

Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich


Скачать книгу

kamienne obiekty rytualne stanowiły taką atrakcję dla nowych przybyszów, iż przejmowali je od swych poprzedników na wyspach, a następnie starali się je wzbogacić własną inwencją. Ta obserwacja wydaje się o tyle uzasadniona, że kontynuacji etnicznej nie potwierdzają jak dotąd inne liczne znaleziska archeologiczne, szczególnie pochodzące z epok przejściowych. Widać to na przykładzie styku epoki brązu i żelaza. Nie wiemy, czy pierwsze żelazne przedmioty, jakie znajdujemy na terenie Wysp Brytyjskich, oznaczają już migracje Celtów kontynentalnych, którzy znali technikę wytopu i obróbki tego metalu przed swym przybyciem na wyspy, czy też były to tylko peregrynacje wspomnianych przez Cunliffe’a celtyckich „wędrownych rzemieślników”, wyrabiających i sprzedających swe wyroby nie znającym jeszcze tej technologii lokalnym, brytyjskim autochtonom. Ten okres niepewności zawiera się między wiekami VIII a VI p.n.e. Ale i w czasach późniejszych, gdy gęstość występowania wyrobów żelaznych sugeruje miejscową produkcję, a nie tylko obwoźną wytwórczość czy handel, powstaje pytanie: w jakim stopniu rzecz wynikała z kontynentalnych migracji, a w jakim z opanowania nowej techniki i rzemiosła przez ludność miejscową? Widzimy zatem, że same tylko znaleziska archeologiczne nie są w stanie powiedzieć nam, kim byli ich użytkownicy.

      Nie oznacza to bynajmniej, iż nauka pozostawia nas w całkowitej niewiedzy. Potrafi precyzyjnie określić charakterystykę poszczególnych zabytków i przedmiotów, dzięki czemu wiemy przynajmniej, z jaką „kulturą-matką” je wiązać. Wiemy więc, że wyroby żelazne znajdowane w obrębie Wysp Brytyjskich w ciągu pierwszych stuleci epoki żelaza z całą pewnością przynależą do celtyckiej kultury Hallstatt. Świadczy o tym m.in. obecność mieczy typowych dla tej kultury, a także specyficznych dla Celtów odmian kotłów – cauldrons. Potrafimy też prześledzić drogi dystrybucji tych przedmiotów, choć tu znów pojawia się stary problem: kto je przenosił, w jakim czasie i na jakim terenie. Ponieważ próby rozwiązania takich dylematów kończyły się z reguły nieuchronnym fiaskiem, brytyjski archeolog D.F. Allen wziął za punkt wyjścia nie użytkowe wyroby rzemieślnicze, lecz celtyckie monety, przypominające rodzaj metalowych sztabek – currency bars. Dzięki drobiazgowej analizie archeologicznej ustalono bowiem, że wyżej rozwinięte społeczności celtyckie posługiwały się tymi monetami-sztabkami głównie, jeśli nie wyłącznie, między sobą, przynajmniej w pierwszych okresach ekspansji, gdy otaczające je ludy nieceltyckie były zbyt mało rozwinięte, by akceptować pieniądze, i preferowały handel wymienny. Stąd znaleziska monet celtyckich można do pewnego stopnia utożsamiać z migracjami Celtów, nie zaś z wędrówkami ich rzemieślników czy kupców, trafiających na tereny pozaceltyckie. O zasięgu kultury celtyckiej, mierzonej w ten sposób, świadczy m.in. odkrycie nie tylko pojedynczych monet, ale wręcz śladów mennictwa celtyckiego na polskich Kujawach! Odkrycia tego dokonało małżeństwo polskich archeologów Małgorzata Talarczyk-Andrałojć i Mirosław Andrałojć, publikując tę sensację równolegle po polsku i angielsku24.

      Najwyżej rozwiniętym społeczeństwem celtyckim, używającym własnych monet, były ludy pochodzenia gallo-belgijskiego. Używając zatem „kryterium monetarnego”, można w zbliżeniu większym niż w odniesieniu do migracji wcześniejszych kultur celtyckich określać szlaki i chronologię ich ekspansji, w tym przybliżony czas przybycia i drogi rozprzestrzeniania się w obrębie Wysp Brytyjskich, przy czym jeśli chodzi o Gallo-Belgów była to głównie Brytania. Zdaniem Allena i Cunliffe’a szczyt ich migracji przypada na ok. 150 r. p.n.e., trwając jednak do okresu krótko przed dwiema próbami podboju Brytanii przez Juliusza Cezara. Te, jak wiadomo, miały miejsce w latach 55–54 p.n.e. Ostatnie migracje Gallo-Belgów, czy też po prostu Belgów, mogły mieć miejsce ok. 75 r. p.n.e. W pewnej mierze potwierdzają to Pamiętniki wojny galijskiej Cezara (Commentarii de Bello Gallico). Są one jeszcze w „chronologicznym kontakcie” z wydarzeniami sprzed 20, 30 czy niechby nawet 50 lat. W każdym razie kilkadziesiąt lat nie wystarcza z reguły, by nastąpiła pełna asymilacja nowo przybyłej ludności. Jakoż i Cezar wyraźnie pisze o braku pełnego upodobnienia się stosunkowo nowych mieszkańców Brytanii ze starszymi:

      Wewnętrzną część Brytanii zamieszkują ludy, które w oparciu o przekazywaną u nich tradycję twierdzą, że są tubylcami na wyspie (natos in insula), a w części nadmorskiej te ludy, które dla grabieży i prowadzenia wojny przybyły z Belgii (qui… ex Belgio transierant)25.

      Badania dwu głównych typów monet używanych przez Belgów pozwoliły z grubsza ustalić zajmowane przez nich tereny. Był to z całą pewnością obszar dzisiejszych hrabstw Kent i Sussex, dolnego biegu Tamizy z terenem obecnego wielkiego Londynu. Wykopaliska tych monet wskazują też na tendencję do ekspansji ku dzisiejszym hrabstwom Essex, Suffolk, Hertford, Cambridge oraz okolicom Huntingdon i Peterborough.

      Tak jednak Allen jak Cunliffe przestrzegają przez absolutyzacją „kryterium monetarnego”. Jest bowiem rzeczą oczywistą, że w miarę pobytu Belgów na wyspie kryterium to traci swą ostrość skutkiem coraz liczniejszych i silniejszych kontaktów z ludnością autochtoniczną. Stąd od pewnego momentu rozprzestrzenianie się monet mogło następować niekoniecznie poprzez ekspansję Belgów, lecz np. poprzez przejęcie i kopiowanie ich środków płatniczych przez otaczające ich społeczności. „Jest rzeczą daleko mniej pewną – pisze Cunliffe – co znaczą stosowne procesy na obrzeżach (kolonizowanych przez Belgów), gdyż początkowo mogą one z jednej strony odzwierciedlać lokalny zasięg zasiedlonego obszaru, z drugiej zaś z tym samym prawdopodobieństwem mogą wynikać z zapożyczeń nowych idei przez okoliczne społeczności. Nie ma tu prostej odpowiedzi, a każdy przypadek musi być rozważany w oparciu o indywidualne dane”. Przytacza też Cunliffe ostrzeżenie Allena, że w ocenie monet jako dowodów historycznych każdy musi pamiętać, iż „są one tylko częścią, i to nie zawsze najważniejszą, zapisu dziejów”26.

      Okres od przybycia Belgów do trwałego podboju części Brytanii przez Rzymian, zapoczątkowanego w 43 r. n.e., Cunliffe proponuje nazwać „protohistorią Brytanii”, a to w odróżnieniu od wcześniejszego – prehistorycznego i późniejszego – historycznego. Propozycja ta wydaje się logiczna i do przyjęcia po wprowadzeniu jednej poprawki. Pierwszym niewątpliwie źródłem pisanym, dotyczącym Wysp Brytyjskich i wprowadzającym je do świadomości europejskiej pod tą nazwą, jest relacja greckiego podróżnika i geografa Pyteasza (omawiamy ją bliżej w rozdziale następnym). Pomijając tu spór o dokładną datę jego przybycia na wyspy, zawierającego się między drugą połową IV a pierwszą połową III w. p.n.e., pojawienie się jego opisu Brytanii – Pretaniké w piśmiennictwie starożytnym wyprowadza ten rejon z mroków prehistorii zgodnie z zasadą, iż prehistorią jest to, co przedpiśmienne. Stąd relacja Pyteasza, a nie przybycie Belgów, powinna się stać symboliczną cezurą oddzielającą to, co prehistoryczne, od tego, co już historycznie uchwytne w zabytkach piśmiennych. Natomiast nazwa „protohistoria”, nie zaś po prostu „historia”, wydaje się o tyle uzasadniona, iż nie istnieją jeszcze wówczas źródła pisane ani systematyczne (Pyteasz jest długo odosobniony i autorzy greccy przez jakiś czas powielają tylko jego informacje, nie mając dostępu do tych, które pochodzą od samych mieszkańców Brytanii). Takie źródła pojawiają się dopiero w czasach rzymskich, gdy posługujący się łaciną najeźdźcy opanowują wyspę. Poprawka ta dałaby zatem następujący podział na główne epoki w dziejach nie tylko Brytanii, ale i Wysp Brytyjskich w ogóle:

      prehistoria – do przybycia Pyteasza (najczęściej przyjmowana data ok. 330 r. p.n.e.)

      protohistoria – od ok. 330 r. p.n.e. do ok. 43 r. n.e.

      historia – po 43 r. n.e.

      Na umowny tu czas protohistoryczny przypada szczyt ekspansji plemion celtyckich. Opanowują one centralną Europę aż do nasady Półwyspu Bałkańskiego