Wojciech Lipoński

Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich


Скачать книгу

po tak rozległym terytorium wymuszało rozwój komunikacji. Jest też charakterystyczne, iż dynamika migracji Celtów uległa intensyfikacji po VIII w. p.n.e., a więc w czasie, gdy poczęli używać na szerszą skalę pojazdów kołowych, umożliwiających przenoszenie się z większym dobytkiem, transport łupów wojennych czy przedmiotów handlu.

      By przedostać się na Wyspy Brytyjskie przez znaczną jak na owe czasy przeszkodę morską, potrzeba było szczególnej przemyślności. Z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że Celtowie przeprawiali się na drugą stronę Kanału za pomocą łodzi, których opisy szczęśliwie zachowały się w antycznych źródłach sięgających VI w. p.n.e., a które w niewiele udoskonalonej formie można spotkać po dziś dzień wśród celtyckiej ludności wysp. W dawnych wiekach używano ich do przewożenia cyny z Kornwalii i małych Wysp Ostrymnidzkich na wybrzeże dzisiejszej Francji w okolicach współczesnego Brestu, skąd transportowana była do Tartezu i dalej do basenu Morza Śródziemnego, co szczegółowo opisujemy w rozdziale następnym. Miały kształt okrągły lub owalny, szkielet z grubo plecionej wikliny, na którym opinano skóry zwierząt, a w czasach dawniejszych duże płaty kory. Wielkością i ogólnym wrażeniem przypominały współczesne pontony. Wiosła miały kształt stosunkowo dużych łopat z krótkimi trzonkami. Najstarszy opis takich łodzi pochodzi z VI w. p.n.e. i zawarty był w peryplusie, czyli opisie przybrzeżnej żeglugi, jakiego fragmenty już w IV w. n.e. wykorzystał w swym poemacie żeglarskim Rufus Festus Avienus. Utwór ten, zatytułowany Ora maritima (Żegluga wzdłuż wybrzeża), zawiera opis łodzi używanych przez mieszkańców Wysp Ostrymnidzkich, leżących u wybrzeży francuskich naprzeciw Kornwalii:

      Nie pokrywają kilów swych statków sosną ani klonem, ani nie wyginają czółen z jodły, jak to jest we zwyczaju, lecz – rzecz zadziwiająca – budują swe statki ze skór razem zszytych, i na takim statku ze skóry często przemierzają rozlegle morze (navigia iunctis semper aptant pellibus corioque vastum percurrunt salum)28.

      Współczesne celtyckie nazwy podobnych łodzi mimo upływu tysiąclecia zadziwiająco przypominają najdawniejsze nazwy greckie i łacińskie (kurrukoi, currucos), a także łacińską nazwę skóry (corium, corioque) użytą przez Avienusa. Być może wzięło się to ze wspólnego indoeuropejskiego źródłosłowu, który w wielu formach używany był przez różne kultury stykające się z podobnymi wodnymi wehikułami. Najstarszy zapis walijskiej nazwy podobnej łodzi to corwc, późniejsze to corwgl i corwg. W językach gaelickich, tak irlandzkim jak i szkockim, nazwa ta ma współcześnie ten sam kształt: curach. W lokalnym dialekcie wyspy Uist (Zewnętrzne Hebrydy u wybrzeży Szkocji) podobna płaskodenna łódź określana jest mianem crannghal. To samo słowo w językach gaelickich oznacza z kolei wiklinowe ożebrowanie łodzi. Zapożyczona z walijskiego angielska nazwa brzmi coracle.

      Łodzie tego typu mogą pływać już przy głębokości wody do kilku centymetrów. W Walii od najdawniejszych czasów poruszano się nimi po rzekach i bagnach. Nie jest też wykluczone, że ich prahistoryczna geneza sięga czasów, gdy pojawili się pierwsi śmiałkowie usiłujący pokonać przestrzeń wodną między Wyspami Brytyjskimi a kontynentem. Wskazuje na to fakt, że znane są po obu stronach Kanału. „Ludziom współczesnym – pisze nie bez dumy nowożytny już, celtycki folklorysta – mogą się wydawać wehikułem bardzo niebezpiecznym, jednak nasi przodkowie bez strachu zawierzali tym szalupom, będąc na łasce najbardziej nawet niesprzyjającej pogody”29.

      Nie znamy bezpośrednich powodów, dla jakich plemiona celtyckie decydowały się na wędrówkę ku Wyspom Brytyjskim. Potencjalnych przyczyn mogło być wiele i zapewne wszystkie z nich oddziaływały z różną siłą w różnych epokach. Wyspy słynęły już od drugiego tysiąclecia przed naszą erą nie tylko z cyny, ale i miedzi, a nawet złota, znajdowanego w strumieniach dzisiejszego hrabstwa Wicklow. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne, a także badania geologiczne tego terenu. U wybrzeży wysp łowiono też perły, prawda, że sine i niedorównujące barwą czy ogólną urodą późniejszym perłom mórz południowych. W czasach starożytnych perły brytyjskie stanowiły jednak wartościowy element ozdób i biżuterii.

      Ważnym powodem niektórych migracji, w tym części celtoiberyjskich, mogło być względne przeludnienie danego terenu. Wedle dzisiejszych kryteriów dane z przeszłości mogą się co prawda wydać nieistotne, ale biorąc pod uwagę naturalne, nieintensywne rolnictwo czy pasterstwo tamtych czasów, sytuacja ludnościowa Półwyspu Iberyjskiego mogła być impulsem wystarczającym. Nie znamy oczywiście bezwzględnych liczb dotyczących populacji tego terenu. Skalę tutejszego zaludnienia może jednak w pewnym przybliżeniu oddać to, że w momencie podboju półwyspu przez Rzymian w II w. p.n.e. (co zresztą samo w sobie mogło być impulsem migracji dla tych, którzy nie chcieli się poddać) na terenie samej tylko Portugalii znajdowało się aż 5000 (!) różnej skali osad i grodzisk określanych później, gdy Hiszpania stała się prowincją Imperium Rzymskiego, z łacińska jako castras, otoczonych nasypami ziemnymi i palisadami30.W samej tylko Hiszpanii zachowało się we względnie dobrym stanie 45 pozostałości po obronnych grodach celtyckich, jak noszący późniejszą nazwą Castro de Baroña czy Castro di Santa Tegra. Stanowią dziś oryginalną atrakcję turystyczną.

      Przeludnienie starożytnej Iberii jako przyczyna migracji… Pamiętajmy, że do teorii Thomasa Roberta Malthusa o nienadążaniu wzrostu produkcji żywności za liczbą ludności miały upłynąć jeszcze ponad dwa tysiąclecia…

      Celtyckie imperium kulturowe

      Opanowawszy w okresie swej protohistorii ogromne połacie Europy, Celtowie utworzyli rodzaj imperium, któremu nie zdążyli jednak nadać większej zwartości politycznej. Był to raczej luźny związek plemion bez centralnego ośrodka władzy, znajdujący się wyraźnie tuż przed progiem wyższej fazy rozwojowej. Nie dopuścili jednak do tego Rzymianie, podbijając najbardziej rozwinięte tereny celtyckie w Galii i częściowo Brytanii.

      Spoiwem Celtów była względna tożsamość kulturowa, religijna i językowa, niekoniecznie jednak etniczna. Pisze o tym wybitny celtolog irlandzki, profesor Proinsias Mac Cana: „Jedność Celtów starożytnych była raczej jednością kultury niż rasy. Te ludy, które były znane Grekom i Rzymianom jako Celtowie, bez wątpienia wywodziły się z różnych etnicznych korzeni, ale w ocenie obserwatorów z zewnątrz miały wystarczająco wiele wspólnych cech w języku i nazewnictwie, instytucjach społecznych, politycznych, czy też w ogólnym sposobie życia, by określać je jako dostrzegalnie odrębny naród”31.

      Ważnym elementem tak rozumianej jedności kulturowej Celtów był stosunkowo wysoki poziom techniki wojennej, umiejętność wytwarzania doskonałej broni czy opisywanych przez Cezara rydwanów. Miecz konstrukcji celtyckiej jeszcze przed nową erą został przejęty przez Rzymian i wprowadzony jako standardowe uzbrojenie ich legionów. Rozwinęli też Celtowie wspaniałe rzemiosło artystyczne. Zachowały się do dziś piękne okazy biżuterii: grubych naszyjników zwanych torques, które przydawały godności dostojnikom, oraz delikatniejszych, kobiecych, o nazwie wywodzącej się z kształtu półksiężyca – lunula. W wielu współczesnych muzeach ozdobami kolekcji są misterne celtyckie brosze, zapinki, a także przedmioty o kształtach nic nam nie mówiących, choć pełnych fantazji, zastosowania których nie jesteśmy w stanie się domyślić.

      Do najpiękniejszych zabytków artystycznego rzemiosła Celtów należą też kotły – cauldrons o najróżnorodniejszych rozmiarach, situle (rodzaj waz lub urn) bogato zdobione filigranowymi rycinami w metalu, niekiedy płaskorzeźbami, przymocowanymi do powierzchni ozdobnymi nitami lub wyklepywanymi wprost na ściankach naczyń.

      Niezależnie od przeznaczenia, wszystkie te przedmioty mają wiele