Stanisław Cat-Mackiewicz

Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939


Скачать книгу

zorganizować, znaleźć w nim żywność i surowce, których im brakowało, a na zachodzie ograniczyć się do działań obronnych, które mogły trwać w takich warunkach jeszcze długie lata.

      Ludendorff poszedł inną drogą. Chciał uzyskać wojskowe rozstrzygnięcie na zachodzie. Wykrwawił Niemcy w czterech ofensywach i runął. Zwycięskie wojska francusko-angielsko-amerykańskie poszły naprzód, z tyłu za okopami niemieckimi ukazały się czerwone płachty rewolucji.

      W roku 1918 dzięki polemice Czernin–Clemenceau ujawniona została oferta odrębnego pokoju, z którą wobec Francji i Anglii wystąpił cesarz Karol austriacki za pośrednictwem swego szwagra, księcia Sykstusa Burbona Parmeńskiego, liniowego oficera belgijskiego. W listopadzie 1916 roku umiera Franciszek Józef, na tron wstępuje jego wnuk stryjeczny, Karol. Propaganda wojenna robiła z niego pijaka i wszyscy w Galicji byli przekonani, że cesarz jest stale pijany. W rzeczywistości cesarz Karol był człowiekiem bardzo dobrej woli i bardzo rozsądnym, aczkolwiek nieco naiwnym w swej taktyce politycznej, nie mając ani doskonałej znajomości ludzi swojego poprzednika, ani też jego pedantyzmu przy pracy. Gdyby oferta pokoju cesarza Karola była przyjęta przez Francję i Anglię, wojna musiałaby się skończyć już w roku 1917, oszczędziłoby się życie milionom ludzi, Niemcy wyszłyby z tej wojny zwyciężone, natomiast Austria by się ostała, co by było dla Francji i Anglii ogromnym plusem, albowiem Niemcy miałyby przeciwwagę w Europie Środkowej. Francja odrzuciła tę ofertę rzekomo ze względu na… Włochów, ale naprawdę nie można zrozumieć, z jakich przyczyn. Odrzucenie oferty cesarza Karola, a następnie skompromitowanie samego cesarza przez ogłoszenie faktu tajnych rokowań, wzmocniły ogromnie obu bezpośrednich antagonistów Francji, tj. Niemcy i Włochy. Studiowałem tę kwestię swego czasu możliwie dokładnie i ze wszystkich stron i doprawdy nie mogę dojść właściwych przyczyn odrzucenia oferty. Argumenty, które przytacza pan Ribot, premier francuski odpowiedzialny za odrzucenie oferty, w swej książce pod sympatycznym tytułem Listy do przyjaciela, są tak niemądre, że się na serio liczyć z nimi nie można.

      Wróćmy jednak na Wschód.

      Bolszewicy, doszedłszy do władzy w Rosji, proponują Niemcom pokój. W Brześciu Litewskim zjeżdżają się pełnomocnicy obu stron. Delegacja polska rządu pana Kucharzewskiego dopuszczona nie zostaje. Jest to spotkanie starego i nowego świata. Ze strony austriacko-niemieckiej występują dyplomaci starego typu: von Kühlmann, niemiecki minister spraw zagranicznych, hrabia Czernin – minister austriacki, występują osiwiali generałowie z księciem krwi Leopoldem Bawarskim na czele, ze strony rosyjskiej – wczorajsi więźniowie i włóczędzy. Na czele delegacji stoi dwóch Żydów: Trocki i Joffe; wbrew dotychczasowym zwyczajom w skład delegacji wchodzi także kobieta, pani Kołłontaj; znajduje się tam, oczywiście, także przedstawiciel żołnierzy, przedstawiciel robotników i przedstawiciel chłopów. Przedstawiciela chłopów brakowało w delegacji, ale jadąc wieczorem w Petersburgu na dworzec kolejowy, zatrzymano jakiegoś chłopa, który w wieśniaczym ubraniu i z tobołem w ręku dokądś podążał, i tak z tej ulicy zawieziono go wprost na układy do Brześcia jako członka delegacji dyplomatycznej. W Brześciu Niemcy wprowadzili pierwotnie całą delegację do wagonu towarowego – bolszewickie towarzystwo już się obraziło, bo myślało, że ma tak jechać, podczas gdy naokoło stały wagony osobowe, ale okazało się, że w wagonie towarowym ordynansi niemieccy mają tylko wyczyścić bolszewickim posłom zabłocone obuwie. Potem każdy z delegatów otrzymał cały przedział w wagonie sypialnym i specjalnego oficera na opiekuna, lecz oficer opiekujący się „przedstawicielem włościaństwa” zabawiał się pojeniem nowokreowanego dyplomaty wódką, skutkiem czego ten się upijał i wyrabiał brewerie pomimo upomnień szefa delegacji. Wobec czego na dalsze obrady Trocki przedstawiciela włościańskiego ludu już nie zabrał.

      Jednocześnie z układami z bolszewikami Niemcy i Austriacy toczyli układy w tymże Brześciu z nowopowstałym rządem ukraińskim, posiadającym dość złudną władzę w swoim kraju; dnia 9 lutego 1918 roku podpisali z nim pokój, oddający Ukrainie Chełmszczyznę, która od traktatu wiedeńskiego wchodziła w skład Królestwa Polskiego; tajna klauzula pokoju zawierała obietnicę podziału Galicji na część polską i ruską.

      Wywołało to olbrzymie wrażenie w całym narodzie polskim. Rewolucyjne, antyaustriackie artykuły zamieszcza na miejscu wstępnym „Czas” krakowski, zrywając z kilkudziesięcioletnią tradycją lojalności wobec Austrii i wierności dynastii. Austriackiemu premierowi oświadcza baron Goetz, prezes Koła Polskiego: „Deklaruję Waszej Ekscelencji, że z dniem dzisiejszym, cały naród polski od pierwszego członka izby panów do ostatniego robociarza stoi w opozycji wobec monarchii”. W Galicji nie ustają manifestacje, strajki, w których przodują urzędnicy państwowi–Polacy, koleje i poczta. Mnóstwo ludzi odsyła ordery cesarzowi Karolowi. Arystokracja polska odsyła klucze szambelańskie, wstęgi dam dworu. Były minister Długosz pisze do cesarza, że odsyła tylko jeden order z posiadanych trzech, bo tamte dwa ukradli mu honwedzi.

      W Warszawie gabinet Kucharzewskiego podaje się do dymisji. Rada Regencyjna wydaje płomienną odezwę z protestem, książę Lubomirski chodzi po Warszawie na czele demonstracji ulicznej, przerywając kordon policji niemieckiej.

      Zwycięstwo dla sprzymierzonych przychodzi od półwyspu bałkańskiego. Pierwsza pada Bułgaria.