Stephen Seager

Psychopaci


Скачать книгу

zabił pracownika stacji benzynowej – wyjaśnił. – Raport policji stwierdza, że pokłócili się o paczkę gumy do żucia. McCoy rozwalił okienko kasowe kasy, wywlókł kasjera przez odłamki szkła, a potem obciął mu głowę kawałkiem szkła z rozbitego okna.

      – Mamy tu jeszcze jeden interesujący fragment – ciągnął Cohen. – Opuszczając stację, zabił jeszcze dwie osoby. Jedną zatłukł na śmierć ciężkim pustakiem, drugą zabił motyką ogrodową. Sprowokowały go do tego głosy, jakie usłyszał. Sześć lat spędził w Stanowym Szpitalu w Atascadero, niedaleko San Luis Obispo, a potem pewien czas w Patton State Hospital, za Los Angeles. Wszystkie tego rodzaju przypadki podlegały regulacjom następujących przepisów: w pierwszym przypadku KK 1370, ICST, oraz reszta 1026, NGRI. Lecz wszystko dotyczy tego samego: on za każdym razem działał pod wpływem głosów i był pobudzony.

      – Co oznaczają te litery i cyfry? – zapytałem.

      – KK to Kodeks karny – odparł Cohen. – Cyfry 1370 i 1026 wskazują zastosowane w każdej z tych spraw paragrafy prawa stanowego. Inne akronimy dotyczą dokładnie punktu w procesie o przestępstwa kryminalne dotyczące umysłowo chorych. NGRI (not guilty by reason of insanity) to niewinny z powodu choroby umysłowej, co oznacza, że był szalony w chwili popełnienia przestępstwa. ICST (incompetent to stand trial) – niezdolny do tego, by stanąć przed sądem, co znaczy, że dana osoba była zdrowa w chwili zabijania, ale nie jest w pełni władz umysłowych i nie może stanąć za to przed sądem. Te litery i liczby określają z punktu widzenia prawa i psychiatrii powody, dla których przestępca znalazł się właśnie w tym miejscu.

      Cohen i ja w ciągu naszego tygodnia rozpoznawczego wiele się nauczyliśmy. On był tak jak ja nowy na Oddziale C, jednak znajomością przedmiotu wyraźnie mnie prześcignął. Oczywiście. KK – Kodeks karny, NGRI, ICST – w myślach zarezerwowałem sobie kilka następnych wieczorów na poważne studia w tym temacie.

      – A jeśli chodzi o konkretne decyzje?

      – Kiedy prokurator okręgowy i obrońca z urzędu dojdą do wspólnego wniosku, że dana osoba jest na tyle upośledzona umysłowo, iż nie można wnieść przeciwko niej oskarżenia i nie może prawnie odpowiadać za popełniony czyn – stwierdził Cohen – sędzia potwierdza to i wysyła ją do takiego zakładu jak nasz.

      – Brzmi to trochę podejrzanie – zauważyłem.

      – Rozpatrzymy to w piątek po południu – stwierdził Cohen. – Teraz wszyscy już jesteśmy zmęczeni. Kto by chciał na ten temat dyskutować?

      ROZDZIAŁ CZWARTY

      Powinienem zostać skazany tylko za coś tak poważnego jak prowadzenie cmentarza bez zezwolenia. Oni byli tylko kupą bezwartościowych pedałów i punków.

      JOHN WAYNE GACY, JAKO KOMENTARZ PO WYKOPANIU POD JEGO DOMEM 28 CIAŁ. GACY BYŁ ZNANY JAKO „JOHN KLAUN”. UDUSIŁ 33 CHŁOPCÓW I MŁODYCH MĘŻCZYZN. PRZEBIERAŁ SIĘ ZA KLAUNA I DAWAŁ PRZEDSTAWIENIA NA PRZYJĘCIACH DLA DZIECI.

      – WRACAJĄC DO TEGO wczorajszego bałaganu – wtrąciłem, gdy zakończono przegląd pacjentów – czy ktoś wspomniał McCoya i problem wyłudzania pieniędzy?

      – Albo mu płacisz – odezwała się Monabong – albo rozerwie cię na strzępy.

      – Albo żąda, żeby pańska rodzina wysłała pieniądze jego rodzinie – uzupełniła Palanqui. – On zarzuca szeroką sieć.

      – I nie tylko rodzina i pacjenci – rzekł Xiang. – On groził też personelowi szpitala. Lepiej nie wdawać się w dyskusje z McCoyem. Przekonał się o tym boleśnie Wilkins.

      – Czy szpitalna policja wie o tym wszystkim? – zapytałem.

      – Oczywiście – stwierdził Xiang. – Twierdzą, że McCoy jest stale obserwowany.

      – Nie brzmi to zbyt obiecująco – zauważyłem.

      – Dla mnie brzmi jak kompletna bzdura – oznajmił wzburzony Cohen.

      – Może McCoy potrzebuje więcej lekarstw? – spytałem.

      – McCoy nie bierze lekarstw – wyjaśniła Palanqui.

      – McCoy nie jest upośledzony umysłowo – wyjaśniła Luella. – On jest uzależniony od metamfetaminy.

      – Jakoś – uzupełnił Cohen – udało mu się przekonać kiepskiego sędziego, że jest pomylony.

      – Ten facet jest tak pomylony jak lis – rzekła Monabong.

      Poczułem większy niepokój.

      – Czy tu wszyscy są przestępcami? – spytałem.

      Wiedziałem, że stanowe szpitale dla psychicznie chorych opiekowały się psychopatami, takimi jak: James Holmes, Andrea Yates, Son of Sam i innymi. Jednak nie zdawałem sobie sprawy, że było ich aż tak wielu.

      – Prawie każdy z nich jest tu z wyroku sądu – rzekł Xiang. – Przysyłają nam chorych psychicznie niebezpiecznych przestępców, ale wśród nich są też tacy, którzy udają psychicznie chorych.

      – To my przyjmujemy chorych groźnych przestępców, a nie stanowe więzienia? – zapytałem.

      – Szczycimy się tym – stwierdziła Kate Henry.

      – Lecz o ile więzienia mają broń i strażników – zauważyłem – o tyle my mamy tylko cały wachlarz terapii i tłum pielęgniarek.

      – Cały nasz personel został doskonale wyszkolony w zakresie radzenia sobie w razie konfliktów – stwierdziła oddziałowa i z niepokojem rozejrzała się po zebranych.

      – Oczywiście – Cohen zgodził się z ironią.

      Kate Henry szybko zareagowała:

      – Nasza praca najlepiej o nas świadczy.

      Następna przerwa.

      – Wspomniał pan, że „prawie każdy” przybywa do tego miejsca z wyroku sądu – zauważyłem.

      – Dziewięćdziesiąt procent.

      – A pozostałe dziesięć procent?

      – To tylko chorzy psychicznie – odparł Xiang. – Teraz mamy tu przeważnie starych pacjentów. Przybyli tu, zanim zaczęliśmy przyjmować tych z wyrokiem sądu, i nigdy ich stąd nie zabrano. Niektórzy spędzili u nas całe swoje życie.

      – Przypominam sobie – rzekła ze smutkiem Larsen – jak to wtedy było. Zanim sądy zastosowały metodę wyrzucania naszych pacjentów na ulice.

      – Sądy nadal ciągle się tu wtrącają? – zapytałem.

      Cohen szybko rzucił:

      – Mówiłem już, żeby co sześć miesięcy wysyłać listy – rzekł – wyjaśniające sądom, co robi każdy pacjent, dlaczego nadal jest chory i dlaczego ciągle jest niebezpieczny.

      Ja też przez wiele lat wysyłałem mnóstwo listów do sądu.

      – Domyślam się, że jeżeli pacjent, albo jego adwokat, nie zgadzają się z naszą oceną – powiedziałem – wtedy udajemy się do sądu, żeby bronić naszych racji, zeznając przeciwko naszym pacjentom.

      – Zgadza się – potwierdził Cohen.

      – Kto chroni chorych umysłowo, takich jak Wilkins, przed skazańcami? – spytałem.

      – My