Christopher Clark

Lunatycy


Скачать книгу

tworząc jednocześnie jakiś sposób pośredniego wywierania nacisku na Rosję. Delcassé zachęcał do takich spekulacji, sugerując, że jeśli powstanie Ententa, wówczas Francja będzie wywierać ograniczający wpływ na Rosję, a nawet da Petersburgowi jasno do zrozumienia, że Rosja nie otrzyma francuskiego wsparcia, jeśli wywoła kłótnię z Wielką Brytanią407. Istniały zatem poważne powody, aby mieć nadzieję, że „dobre porozumienie z Francją będzie prawdopodobnie zwiastunem lepszych relacji z Rosją”, jak powiedział lord Landsdowne408.

      Ostatni punkt jest ważny. W tym samym czasie, gdy brytyjscy decydenci próbowali przy pomocy Japonii zrównoważyć zagrożenie ze strony Rosji, Londyn usiłował jednocześnie uporać się z rosyjskim wyzwaniem, związując Petersburg porozumieniem o podziale stref wpływów między obydwoma imperiami. Nie było w tym żadnej sprzeczności. W maju 1902 roku sir Thomas Sanderson, stały podsekretarz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w liście do brytyjskiego ambasadora w Petersburgu zauważył, iż sojusz japoński był użyteczny dokładnie dlatego, że „dopóki [Rosjanie] widzą, że możemy sprzedać nasze świnie gdzie indziej, nie będziemy prawdopodobnie kazać im się tłumaczyć”. Miał on zatem „raczej zwiększać, niż zmniejszać szanse [Brytyjczyków] na jakieś ostateczne porozumienie”409. W brytyjskich ocenach na temat bezpieczeństwa imperium wciąż snuto katastrofalne scenariusze dla Azji Środkowej: w grudniu 1901 roku rząd brytyjski otrzymał informacje, że Rosjanie byli w stanie zalać region zakaspijski i Herat ogromną masą dwustu tysięcy żołnierzy. Żeby pokonać taką potęgę, wojska brytyjskie w Indiach musiałyby zostać na stałe powiększone do liczebności od pięćdziesięciu do stu tysięcy żołnierzy, co oznaczałoby ogromne koszty dla rządu, i to w momencie, gdy czołowi doradcy finansowi wzywali do drastycznych cięć wydatków410. Na dodatek „szaleńcze tempo” budowy rosyjskiej kolei do granicy afgańskiej sugerowało, że sytuacja w tamtym regionie szybko zmieniała się na niekorzyść Brytyjczyków411.

      Te obawy zwiększył jeszcze wybuch wojny między Rosją i Japonią w lutym 1904 roku. Fakt, iż siły rosyjskie zarówno na morzu, jak i na lądzie prezentowały się raczej kiepsko na tle ich japońskich przeciwników, początkowo w ogóle nie zmniejszył niepokoju Brytyjczyków. Jak przestrzegał wicehrabia Kitchener, co się stanie, jeśli Rosjan podkusi, żeby powetować sobie niepowodzenia w wojnie z Japonią, uderzając na Indie? W takim przypadku Indie wymagałyby potężnego wzmocnienia tamtejszych kontyngentów wojskowych – według szacunków administracji brytyjskiej w Indiach z lutego 1905 roku liczba żołnierzy powinna tam wzrosnąć do 211 824412. Towarzyszący temu wzrost wydatków byłby olbrzymi – Kitchener szacował, że przeciwstawienie się „groźnym postępom Rosji” kosztowałoby dwadzieścia milionów funtów plus roczne koszty utrzymania na poziomie 1,5 miliona funtów413. Nie była to kwestia bez znaczenia dla rządu liberalnego, który w 1905 roku doszedł do władzy pod hasłami obcięcia wydatków na wojsko i zwiększenia budżetu na programy wewnętrzne. A skoro Wielka Brytania nie była już dłużej w stanie bronić północno-zachodniego pogranicza Indii za pomocą siły, należało znaleźć jakieś niemilitarne środki do zabezpieczenia Indii przez rosyjską napaścią.

      Japońskie zwycięstwo nad Rosją w 1905 roku rozstrzygnęło ten spór na rzecz zwolenników szukania porozumienia z Petersburgiem. Zważywszy na ogrom rosyjskiej klęski i falę zaburzeń wewnętrznych, która sparaliżowała ten kraj, próby uzasadniania ogromnych inwestycji w obronę Indii zagrożeniem ze strony Rosji nie wydawały się już tak przekonujące414. Nowy brytyjski minister spraw zagranicznych Edward Grey, który objął urząd w grudniu 1905 roku, stwierdził, iż pragnie „znów ujrzeć Rosję przy europejskich stołach obrad i mam nadzieję na lepsze stosunki pomiędzy nami niż do tej pory”415. W maju 1906 roku Greyowi udało się odłożyć na później kwestię wysłania posiłków wojskowych do Indii.

      Jeden aspekt tej zagmatwanej opowieści o ułożeniu na nowo relacji między imperiami zasługuje na szczególne podkreślenie: ani entente cordiale z Francją, ani konwencja angielsko-rosyjska nie były postrzegane przez brytyjskich decydentów jako narzędzie polityki skierowanej w pierwszym rzędzie przeciwko Niemcom. Obecność Niemiec w planach brytyjskich była głównie pochodną napięć w stosunkach Londynu z Paryżem i Petersburgiem. Rząd niemiecki wzbudzał wśród Brytyjczyków przede wszystkim gniew i złość za każdym razem, gdy występował wspólnie z Rosją i Francją przeciwko Wielkiej Brytanii. Tak było na przykład wiosną 1895 roku, kiedy Niemcy przyłączyły się do dwóch sąsiadujących z nimi mocarstw w naciskach na Japonię, aby ta zwróciła Chinom ziemie zdobyte w wyniku wojny chińsko-japońskiej. Z kolei w 1897 roku Niemcy niespodziewanie zajęli chiński przyczółek w Kiaoczou na półwyspie Szantung i Londyn był (słusznie) przekonany, że za tą decyzją stała potajemna zgoda i zachęta ze strony Rosjan. W obu tych przypadkach działania Niemiec były odczytywane na tle antybrytyjskich zamiarów Francji i Rosji. Zarówno na odcinku chińskim, jak i gdzie indziej Niemcy budziły raczej irytację na polu dyplomacji, niż stanowiły egzystencjalne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii. Innymi słowy, „antagonizm angielsko-niemiecki” nie był głównym wyznacznikiem polityki brytyjskiej. W rzeczywistości aż do okolic lat 1904–1905 częściej był on pochodną innych, bardziej palących kwestii416.

SPÓŹNIONE IMPERIUM: NIEMCY

      Głównym celem niemieckiej polityki zagranicznej ery Bismarcka było niedopuszczenie do powstania wrogiej koalicji mocarstw. Cel ten był względnie łatwy do osiągnięcia tak długo, jak długo między mocarstwami panowały napięte stosunki. Francuska rywalizacja z Wielką Brytanią sporadycznie odrywała Paryż od jej wrogości wobec Niemiec. Rosyjska wrogość do Wielkiej Brytanii odwracała uwagę Rosjan od Bałkanów i w ten sposób pomagała chwilowo powstrzymać starcie austriacko-rosyjskie. Niemcy, będące głównie mocarstwem kontynentalnym, dopóki nie aspirowały do roli światowego mocarstwa, mogły się trzymać z daleka od wielkiej rywalizacji o Afrykę, Azję Środkową i Chiny. I dopóki Wielka Brytania, Francja i Rosja konkurowały między sobą o posiadłości kolonialne, Berlin zawsze mógł wygrywać różnice między nimi. Taki stan rzeczy wzmacniał bezpieczeństwo cesarstwa i stwarzał pewną swobodę ruchu dla decydentów Berlinie.

      Lecz strategia Bismarcka wiązała się również z pewnym kosztami. Wymagała bowiem tego, aby Niemcy stale boksowały poniżej swojej kategorii wagowej, powstrzymując się od uczestnictwa w gorączce imperialnego dzielenia łupów w Afryce, Azji i gdzie indziej oraz pozostając na uboczu, gdy inne mocarstwa spierały się o globalny podział na strefy wpływów. Wymagała także od Berlina zaciągania sprzecznych zobowiązań wobec sąsiednich mocarstw. Konsekwencją było poczucie paraliżu Niemiec na arenie międzynarodowej, co źle brzmiało w uszach wyborców, którzy swoimi głosami kształtowali skład Reichstagu. Idea posiadłości kolonialnych – które wyobrażano sobie jako eldorado z tanią siłą roboczą i surowcami, zamieszkiwane przez rosnącą w szybkim tempie ludność tubylczą lub populację osadników, stanowiące rynek zbytu dla eksportu z metropolii – była równie kusząca dla niemieckiej klasy średniej, co dla jej odpowiedników w innych krajach europejskich mających od dawna własne imperia.

      Należy zauważyć, że nawet skromne próby podejmowane przez Niemcy w celu przeskoczenia ograniczeń politycznych dla ich ekspansji imperialnej spotkały się z silnym oporem ze strony starych mocarstw kolonialnych. W związku z tym warto wspomnieć o oczywistej, ale ważnej różnicy pomiędzy spóźnionym imperium niemieckim a jego konkurentami w światowej rywalizacji imperialistycznej. Władając ogromnymi częściami zamieszkanej przez człowieka powierzchni ziemi