Rutger Bregman

Homo sapiens


Скачать книгу

drżących mężczyzn twarzą do rozbijających się o skały morskich fal. „To jedyna droga na brzeg”.

      Nawet pięćdziesiąt lat później wspomnienie to sprawia, że w oczach Petera stają łzy – tym razem ze śmiechu. „Ja wrzucałem ich do wody, ci biedni ludzie z australijskiej telewizji zaczynali tonąć, mieszkańcy Tonga nurkowali, wyciągali ich, pomagali im przedostać się przez spienione fale i wyrzucali ich na skały”.

      Następnie grupa musiała wdrapać się na klif, co zajęło resztę dnia. Gdy wreszcie mężczyźni znaleźli się na szczycie, wyczerpani padli na ziemię. Nic dziwnego, że dokument o ’Ata nie odniósł większego sukcesu. Nie tylko ujęcia były kiepskie, lecz także większość z szesnastomilimetrowego filmu zaginęła – pozostało w sumie tylko pół godziny. „Właściwie”, uściśla Peter, „dwadzieścia minut plus reklamy”.

      Oczywiście gdy tylko usłyszałem o filmie dokumentalnym Channel 7, zapragnąłem go zobaczyć. Peter go nie miał, więc już w Holandii dotarłem do agencji, która wyspecjalizowała się w wyszukiwaniu i odświeżaniu starych nagrań. Nigdzie jednak nie można było znaleźć tej taśmy.

      Ale Peter ponownie interweniował, skontaktował mnie z niezależnym filmowcem Steve’em Bowmanem, który odwiedził „chłopców” w 2006 roku. Steve bardzo się denerwował, że ich historia nigdy nie zdobyła takiego zainteresowania opinii publicznej, na jakie zasługiwała. Jego dokument nigdy nie został wyemitowany, ponieważ dystrybutor zbankrutował, jednak Steve nadal miał własne materiały i wywiady. Uprzejmie zaproponował, że mi je pokaże i skontaktuje mnie z Sionem, najstarszym z grupy rozbitków. Następnie ogłosił, że ma jedyną istniejącą kopię pierwszego oryginalnego dokumentu.

      „Mogę ją zobaczyć?”, spytałem Steve’a.

      „Oczywiście”, odparł.

      Tak oto miesiące po tym, jak natknąłem się na pewnym blogu na historię o sześciu nieletnich rozbitkach – nagle mogłem obejrzeć na swoim laptopie oryginalny film z 1966 roku. „Jestem Sione Fataua”, tak się zaczynał. „Pięciu kolegów z St Andrew’s High School i ja zostaliśmy wyrzuceni na brzeg tej wyspy w czerwcu 1965 roku”.

      Gdy chłopcy wrócili do swych rodzin w Tonga, zapanowała radosna atmosfera. Powitała ich w domu prawie cała wyspa Ha’afeva, licząca około dziewięciuset mieszkańców. „Ledwo kończyło się jedno przyjęcie, a już zaczynały się przygotowania do następnego”, mówił narrator filmu z 1966 roku.

      Peter został ogłoszony bohaterem narodowym. Wkrótce otrzymał wiadomość od samego króla Taufa’ahau Tupou IV, który zaprosił kapitana na kolejną audiencję. „Dziękuję za uratowanie sześciu moich poddanych”, powiedział Jego Królewska Mość. „Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić?”

      Kapitan nie namyślał się długo. „Tak! Chciałbym łowić homary w waszych wodach i założyć tu biznes”.

      Tym razem król wyraził zgodę. Peter wrócił do Sydney, zrezygnował z pracy w firmie ojca i zamówił nowy statek. Następnie kazał sprowadzić sześciu chłopców i podarował im to, co zapoczątkowało ich historię: możliwość zobaczenia świata poza Tonga. Zatrudnił Sione’a, Stephena, Kolo, Davida, Luke’a i Mano jako załogę swojej nowej łodzi rybackiej.

      Nazwa łodzi? „Ata”.

      5

      Tak wyglądała prawdziwa historia Władcy much.

      Okazuje się, że ta historia bardzo podnosi na duchu – tak jak bestsellerowe powieści, sztuki z Broadwayu i przebojowe filmy.

      Jest to też historia, której nikt nie zna. Podczas gdy chłopcy z ’Ata popadli w zapomnienie, książka Williama Goldinga nadal jest bardzo popularna. Historycy mediów uważają nawet jej autora za nieświadomego inicjatora jednego z najpopularniejszych dziś w telewizji gatunków rozrywki: reality TV.

      Założeniem tych programów telewizyjnych, od Big Brothera po Temptation Island, jest to, że pozostawieni sami sobie ludzie wreszcie zaczynają zachowywać się jak bestie. „Kilkakrotnie czytałem Władcę much”, ujawnił w jednym z wywiadów twórca hitu Ryzykanci. „Najpierw przeczytałem książkę, gdy miałem około dwunastu lat, a potem, gdy miałem dwadzieścia i trzydzieści, a na końcu, gdy zaczęliśmy robić program”[23].

      Show, który zapoczątkował cały ten gatunek, to The Real World stacji MTV. Od czasu pierwszej emisji w 1992 roku każdy odcinek rozpoczyna się od słów jednego z członków obsady: „To jest prawdziwa historia siedmiorga nieznajomych […]. Dowiedz się, co się dzieje, gdy ludzie przestają być grzeczni, a sytuacja staje się poważna”.

      Kłamanie, oszukiwanie, prowokowanie, antagonizowanie – oto co twórcy wszystkich tych programów rozumieją pod hasłem „sytuacja staje się poważna”. Jeśli jednak zajrzeć za kulisy takich programów, można się przekonać, że uczestnicy są nastawiani przeciwko sobie, upijani i wpływa się na nich w szokujący wręcz sposób. To pokazuje, ile manipulacji potrzeba, by wydobyć z ludzi to, co najgorsze.

      W innym reality show, Republice małolatów, próbowano kiedyś umieścić czterdzieścioro dzieci razem w opuszczonym mieście w Nowym Meksyku z nadzieją, że rzucą się sobie do gardeł. Ale tak się nie stało. „Co jakiś czas stwierdzali, że za dobrze się dogadujemy”, wspominał później jeden z uczestników, „i wymyślali coś, o co mielibyśmy się bić”[24].

      Można by powiedzieć: jakie to ma znaczenie? Wszyscy wiemy, że to tylko rozrywka.

      Ale rzadko wyreżyserowana czy zmyślona opowieść taką pozostaje. Podobne historie również mogą stanowić nocebo. W ostatnich badaniach psycholog Bryan Gibson wykazał, że oglądanie programów typu Władca much może sprawić, że ludzie staną się bardziej agresywni[25].

      U dzieci korelacja między oglądaniem pełnych przemocy obrazów a agresją w wieku dorosłym jest silniejsza niż korelacja między azbestem a rakiem czy między spożyciem wapnia a masą kostną[26].

      Cyniczne show mają jeszcze większy wpływ na sposób, w jaki patrzymy na świat. W Wielkiej Brytanii inne badanie wykazało, że dziewczęta, które oglądają więcej telewizji typu reality, częściej powtarzają, że bycie wrednym i kłamanie jest konieczne do osiągnięcia życiowego sukcesu[27]. Jak podsumował badacz mediów George Gerbner: „Ten, kto opowiada historie kultury, tak naprawdę rządzi ludzkim zachowaniem”[28]. Pora, żebyśmy opowiedzieli inną historię.

      Prawdziwy Władca much jest opowieścią o przyjaźni i lojalności, która pokazuje, o ile jesteśmy silniejsi, jeśli znajdujemy w sobie oparcie. Oczywiście to tylko jedna relacja. Ale jeśli mamy zamiar sprawić, żeby Władcę much czytały miliony nastolatków, opowiedzmy im również o tym, jak prawdziwe dzieci zostały wyrzucone na brzeg bezludnej wyspy. „Wykorzystałem ich historię przetrwania na naszych zajęciach o naukach społecznych”, wspominał po latach jeden z nauczycieli chłopców w St Andrew’s High School w Tonga. „Moi uczniowie nigdy nie mieli jej dość”[29].

      Co więc stało się z Peterem i Mano? Jeśli znajdziesz się na plantacji bananów między Tullera a Lismore, możesz się na nich natknąć: dwóch starszych mężczyzn, ciągle żartujących i obejmujących się ramionami. Jeden jest synem wielkiego przemysłowca, drugi ma trochę skromniejsze korzenie. Przyjaciele na całe życie.

      Po tym, jak moja żona zrobiła zdjęcie Peterowi, odwrócił się w stronę szafki, trochę w niej pogrzebał, wyciągnął wielki stos papierów, a następnie mi je podał. Wyjaśnił mi, że to jego wspomnienia, spisane dla dzieci i wnuków.

      Spojrzałem na pierwszą stronę. „Życie wiele mnie nauczyło”, tak zaczynał się tekst, „między innymi tego, że zawsze należy szukać w ludziach dobra i pozytywnych stron”.

      Peter Warner, wrzesień 2017 roku

      fot.