Katy Regnery

Nigdy nie pozwolę ci odejść


Скачать книгу

Fillman stał przy samochodzie, rozciągając chude ręce nad głową. Po chwili odwrócił się do swojej żony, która wyciągała lodówkę turystyczną z bagażnika.

      – Sadie, twoi kuzyni nadal mieszkają w okolicy?

      – Jim i Melody? Tak sądzę. Jeżeli jeszcze żyją.

      – Może powinniśmy do nich zadzwonić? Poprosić, żeby przynieśli lodówkę z piwem i posiedzieli z nami.

      Pani Fillman bąknęła coś na temat niezbyt dobrych relacji rodzinnych, podając Griseldzie składane krzesło, i machnęła ręką w stronę skrawka zielonej trawy przy rzece.

      Piętnaście minut później na trawie leżał rozłożony stary koc, a obok niego stały dwa krzesła dla dorosłych. Pani Fillman poprosiła Marisol o otwarcie lodówki. Smród zgniłej kiełbasy i starego majonezu sprawił, że Griseldzie przewróciło się w żołądku.

      – O cholera – mruknęła pani Fillman, rzucając Marisol nienawistne spojrzenie. – Czyś ty zgłupiała? Zapomniałaś zakryć kanapki lodem? Kisiły się w tym bagażniku przez dwie godziny!

      Marisol patrzyła na kanapki, krzywiąc się.

      – Przepraszam, pani Fillman.

      – Jesteś bezużyteczna. Tak samo, jak twoja zaćpana matka. Nie wiem, dlaczego w ogóle się staram.

      Dziewczyna schyliła głowę i powoli zamknęła lodówkę.

      Pani Fillman wstała, położyła dłonie na swoich szerokich biodrach, spojrzała na męża, a potem na Billy’ego.

      – Macie jakieś pomysły? Jestem głodna, a nie mamy lunchu, dzięki naszemu ćpuńskiemu dzieciakowi.

      – Mijaliśmy jakiś sklep.

      – Jeśli pojedziemy do sklepu, stracimy miejsce parkingowe – odpowiedział pan Fillman. Usiadł na jednym z dwóch krzeseł i ściągnął swoje czarne buty, ale zostawił na stopach skarpetki w tym samym kolorze.

      – Więc niech ktoś się przejdzie. Ktoś, kto popełnił błąd – oznajmiła kobieta, patrząc na Marisol, która nadal klęczała na kocu z głową pochyloną nad lodówką.

      Griselda rozmyślała o wszystkich tych wieczorach, kiedy Marisol czesała jej włosy, robiła warkocze i opowiadała o swoim marzeniu; pragnęła zostać fryzjerką. Myślała o wszystkich tych sytuacjach, gdy starsza dziewczynka wstawiła się za nią, kiedy Billy ją szczypał lub jej dokuczał. Marisol chciała tylko spędzić dzień na słońcu. Cóż, Griselda była w stanie sprawić, że spełni się chociaż to marzenie.

      – Ja pójdę, pani Fillman – zgłosiła się. – Mogę się przejść.

      – Hmm – westchnęła kobieta, zirytowana i zdziwiona. – Pójdziesz?

      – Tak, proszę pani – odpowiedziała. Sklep znajdował się tylko dwa kilometry od placu. Spacer nie powinien zająć dużo czasu. Griselda miała nadzieję, że jeszcze zdąży zanurzyć stopy w Shenandoah.

      Marisol spojrzała na dziewczynkę, a jej oczy rozjaśniły się i wypełniły łzami. Bezdźwięcznie powiedziała: Dzięki, młoda.

      Griselda skinęła głową i odwróciła się w stronę Fillmanów. Aluminiowe krzesło zatrzeszczało pod panem Fillmanem, gdy wyciągał portfel z kieszeni. Wręczył dziewczynce pomiętą, ciepłą pięciodolarówkę.

      – Kup dużo chleba, kiełbasę, ser – instruowała ją pani Fillman. – Jak ci wystarczy pieniędzy, kup też majonez, zapamiętałaś?

      – Znowu kiełbasa? – narzekał pan Fillman, rozkładając gazetę.

      – Bierz, co dają – warknęła pani Fillman, po czym niecierpliwie odwróciła się w stronę Griseldy.

      – Chleb, kiełbasa i ser – powtórzyła dziewczynka. – Jak wystarczy, to jeszcze majonez.

      – Jak wystarczy, to jeszcze majonez – przedrzeźniała ją pani Fillman, machając ręką. – Idź więc. Nie ociągaj się.

      – J-j-ja t-t-też pójdę.

      Griselda odwróciła się w stronę stojącego za nią Holdena. Kiedy usłyszała jego głos, zdziwiła się, że się odezwał, że chciał z nią pójść.

      – Dobrze – zgodziła się pani Fillman, siadając na kocu obok Billy’ego, który spoglądał na trzy opalające się w pobliżu nastolatki. Położyła dłoń na jego nagim udzie i rzekła:

      – Pośpieszcie się, pan Fillman będzie głodny po drzemce.

      – Tak, proszę pani – odpowiedziała Griselda. Jej wzrok zatrzymał się na dłoni kobiety, zanim odwróciła się, żeby odejść wraz z Holdenem.

      Rozdział 3

      Okna z tyłu forda escape należącego do Shawna były otwarte, żeby Tina mogła wysuszyć świeżo pomalowane paznokcie. Griselda poczuła ulgę, ponieważ nie była w nastroju, by z nią rozmawiać, chociaż ta wydawała się całkiem miła. Z każdym kilometrem, który zbliżał ich do Wirginii Zachodniej, przerażenie Griseldy wzrastało. Serce podeszło jej do gardła, a palce drżałyby, gdyby nie ściskała ich z całej siły. Oparła łokieć o podłokietnik, zamknęła oczy i pozwoliła, aby ciepły wiatr owiewał jej twarz.

      Chociaż próbowała, nie mogła przestać myśleć o swojej przeszłości związanej z tym zakątkiem świata, aż w końcu oddała się wspomnieniom. Dziesięć lat temu, gdy weszła do biura szeryfa Charles Town, była pełna nadziei. Pełna nadziei i głupia.

      Kiedy policja dotarła do domu mężczyzny, który ją więził, już dawno nie było tam ani jego, ani Holdena, lecz Griselda wtedy jeszcze nie wiedziała o tym strasznym fakcie. W tym samym czasie z ulgą patrzyła, jak funkcjonariusze z komisariatu wypisują zawiadomienie o zaginięciu chłopca. Jej obolałe nogi i stopy pulsowały z bólu, gdy przesunęła krzesło do przodu i sięgnęła po ciasteczka Oreo. Wreszcie, po trzech latach jedzenia ohydnej papki mogła nacieszyć się słodkim smakiem.

      Fillmanowie zostali pozbawieni praw do bycia rodziną zastępczą, po tym jak stracili dwoje podopiecznych na granicy stanu, więc Griselda trafiła do pierwszej z trzech rodzin w Waszyngtonie. Tam właśnie poznała swoją współlokatorkę, Maję, która przypominała jej Marisol.

      W ciągu następnych trzech, czterech dni została zapisana do nowego gimnazjum i często była przesłuchiwana przez policjantów w sprawie Holdena oraz porywacza. Jednak wizyty mundurowych szybko ustały. Parę dni później dowiedziała się dlaczego.

      Tydzień po ucieczce nowy pracownik opieki społecznej odwiedził ją i przekazał nieprzyjemne wieści – gdy policja przybyła do domu mężczyzny, nikogo tam nie zastała. Funkcjonariusze znaleźli tylko zastrzelonego psa, zakopanego w płytkim grobie w ogródku.

      – Cutter – westchnęła, zastanawiając się, czy tego samego pistoletu porywacz użył, aby zabić Holdena.

      Policjanci z Charles Town przeczesywali teren przez tydzień, ale niczego nie znaleźli. Nie było śladu po Holdenie ani mężczyźnie, Calebie Fosterze. Pracownik opieki społecznej zapytał Griseldę, czy przypuszcza, dokąd mogliby uciec, ale niestety nie miała pojęcia. Dziewczynka i chłopiec nie mieli dostępu do żadnych pomieszczeń Fostera poza stodołą, ogrodem i piwnicą. Przez trzy lata niewoli nie opuścili farmy nawet na krok. Nic nie wiedziała o mężczyźnie, który ich porwał. Nie miała pojęcia, gdzie mógł się ukrywać. Wiedziała tylko, że musi tam wrócić.

      Pierwszy raz, kiedy postanowiła uciec, złapała stopa, ale szybko została zatrzymana przez policję. Po tym wydarzeniu jej matka z rodziny zastępczej zamykała ją na noc w sypialni. Griselda przez jakiś czas nie uciekała. Jednak