– Nie mój cyrk.
Griselda skinęła głową, patrząc na Prudence biegnącą od zjeżdżalni do drabinki.
– Wiesz, Jonah nie zawsze jest podły.
– Tak, czasami przecież śpi.
– Czasami potrafi być kochany.
– Jest podły wystarczająco często. To, że czasami jest kochany, nic nie zmienia – oznajmiła Maya, po czym nagle krzyknęła: – Niall, nie ciągnij jej za warkoczyki. Zostaw ją. – Odwróciła się w stronę Griseldy. – Czasem zastanawiam się, czy jestem ci wdzięczna, że załatwiłaś mi tę pracę.
– Jesteś wdzięczna.
Griselda przerwała; myślała, o ile lepszy byłby ten weekend, gdyby Maya i jej chłopak, Terrence, pojechali z nimi. Nie miała nic przeciwko przyjacielowi Jonaha, Shawnowi, a jego dziewczyna, Tina, była dla niej bardzo miła, choć Griselda spotkała ją tylko jeden raz. Tak czy siak, byli nadal całkowicie jej obcy.
– Czy nie możesz zaprzyjaźnić się z Jonahem? – zapytała.
– Nie ma mowy, Zelda. Ja i on jesteśmy jak olej i woda, cholera, jak olej i zapałka. –Zachichotała, potrząsając głową. – Przywaliłabym mu tak samo, jak on robi to tobie.
Przegrałabyś – pomyślała Gris, a jej ramię pokryte czarno-niebieskimi odciskami palców drgnęło. Wczoraj przez chwilę rozmawiała z kasjerem w sklepie, a jak tylko wróciła z Jonahem do domu, oskarżył ją o flirtowanie.
Głos Mai stał się łagodniejszy, gdy zapytała:
– Czy kiedykolwiek powiesz mi, co ci się przytrafiło? Coś więcej poza tym, czego dowiedziałam się, czytając stare informacje w internecie?
Griselda zwróciła się w stronę przyjaciółki, której czekoladowo-brązowa skóra była jak satyna w blasku słońca, a jej brązowe oczy przepełniało współczucie.
Griselda pół dnia szła boso przez las i dopiero o zmierzchu udało jej się dotrzeć do autostrady. Stamtąd zabrała ją starsza kobieta, informując o niebezpieczeństwie, które niesie za sobą podróżowanie autostopem. Na koniec zostawiła ją przed biurem szeryfa Charles Town. Dziewczynka wbiegła do budynku jak opętana, po czym opowiedziała całą swoją historię pierwszej osobie, którą tylko ujrzała. Na koniec dodała: „Błagam! Musicie go odnaleźć!”.
Sierżant stojący za biurkiem na recepcji przyglądał jej się przez chwilę, a następnie zawołał koleżankę, by ta zaprowadziła dziewczynę do pokoju przesłuchań. W kuchni policjanci znaleźli kanapkę, połowę opakowania ciastek Oreo oraz dwie puszki oranżady, które potem postawili przed nią na stole. Ktoś przyniósł też koc, którym funkcjonariusz owinął ramiona Griseldy. Mimo że umierała z głodu, nie chciała jeść, dopóki nie przekazała policjantom wszystkich informacji: podała nazwisko rodziny zastępczej, opisała miejsce, w którym byli przetrzymywani, podała, jak wraz z Holdenem zostali porwani i w jaki sposób uciekła. Błagała ich, żeby jak najszybciej pojechali do domu mężczyzny i dopiero gdy policjant zapewnił ją, że wysłali tam dwa samochody, położyła głowę na metalowym stole, płacząc ze strachu, ulgi i zmęczenia.
Kusiło ją, żeby opowiedzieć Mai tę historię. To byłoby jak wejście do basenu wypełnionego ciepłą wodą, zanurzenie się we współczuciu przyjaciółki i utonięcie, kiedy ta odkryje okrutną prawdę, dowiadując się, co tak naprawdę się wydarzyło.
Jej oddech był niespokojny.
– Nie, Maya. – Griselda wstała z ławki i uśmiechnęła się, gdy podchodziła do zjeżdżalni. – Czas na lunch, kochanie – zawołała do Prudence. – Koniec zabawy.
– Nie wiesz, gdzie jest moja wędka, Zeldo? – zapytał Jonah, zaglądając do sypialni.
Griselda spojrzała na niego, siedząc na krawędzi łóżka, i potrząsnęła głową, po czym wróciła do oglądania telewizji.
– Och, słonko. Nie mogłabyś się uśmiechnąć? Nie byliśmy na wakacjach od kilku miesięcy.
Tak naprawdę, odkąd byli razem, nigdy nie wyjechali na żadne wakacje. Spotkali się, kiedy firma Jonaha wysłała go do bloku, w którym mieszkała, żeby sprawdzić wadliwe kable. Zamiast do dozorcy, zadzwonił do jej drzwi, i pomimo tego – a może właśnie dlatego – że od początku wydawał się podły, umówili się jeszcze tego samego wieczoru. Gdy pierwszy raz uprawiali seks, był ostry; nie podobało jej się to, ale po wszystkim przytulił ją, kiedy zasypiał. Było to tak przyjemne uczucie, że zdecydowała się z nim zostać. Zazwyczaj nienawidziła go za jego podłość, a siebie za to, że lubiła, kiedy był delikatny.
Maya twierdziła, że Griselda nie chciała się wiązać z kimś miłym i przyzwoitym. Oznaczałoby to, że podczas gdy życie Holdena było najprawdopodobniej piekłem, ona dążyłaby do szczęścia, na które nie zasługiwała. Jonah sprawił, że słono płaciła za każdy uścisk, każdy rodzaj dotyku. Nie mogła się zrelaksować lub opuścić gardy. Jakakolwiek czułość, jaką od niego doznawała, była zbalansowana przez jego podłość; tylko dlatego się na to zgadzała.
Czasami, gdy przez kilka dni nie słyszała od Jonaha ani jednego miłego słowa, pokutowała. Pokuta była kwestią wyboru, nieprawdaż? Była to kara za grzechy, która przybliżała ją do zbawienia.
Ale dziś z ciążącym na niej weekendem w Wirginii Zachodniej nie miała siły na tego rodzaju krzywdę.
– Może powinnam zostać w domu, Jonah? Myślę, że…
Zlustrował pokój, stojąc przed nią z rękami na biodrach.
– Nie chcesz spędzić czasu ze mną i naszymi przyjaciółmi?
Spojrzała na niego, krzyżując palce.
– Oczywiście, że chcę.
– Więc w czym problem?
Próbowała usilnie wymyślić jakieś przekonujące wytłumaczenie, dlaczego nie chce jechać do Wirginii Zachodniej.
– Nie byłoby przyjemnie wyjechać razem? Tylko ty i ja?
– Brzmi w chuj nudno – mruknął, wyciągając z kieszeni zgnieciony woreczek. Otworzył go i ścisnął zwitek tytoniu między palcami.
Spojrzała na niego, czując, jak jej oczy zalewa fala łez.
– Nie wiem, dlaczego jesteśmy ze sobą – wymamrotała. Gardziła nim, a sobą jeszcze bardziej.
Wetknął tytoń między dolną wargę a zęby i uśmiechnął się do niej niczym żrący gówno pawian.
– Ponieważ jesteś słodziutka, Zelda. Dbasz o mnie. Cholera, ssiesz lepiej niż jakakolwiek dziewczyna, którą kiedykolwiek poznałem.
Tak jak jej dawny prześladowca, Billy, Jonah był tyranem. Był jedynym dzieckiem starszych, bardzo religijnych rodziców i przez całe dzieciństwo oraz dorosłe życie ustawiał ich sobie, jak tylko mu się podobało. Griselda się tego domyśliła. Był zamieszany w drobne przestępstwa: niszczenie mienia, zakłócanie porządku po pijaku, a jego rodzice zawsze załatwiali dobrych prawników, dzięki czemu Jonah nigdy nie wylądował w więzieniu.
Griselda nigdy nie poznała jego rodziców – zmarli dwa lata przed tym, jak spotkała Jonaha. Wydał wszystkie oszczędności, jakie mu zostawili, a dom rodzinny, za który nie opłacał podatków przez dwa lata, został przejęty przez bank. Jonah był bardzo przystojny i dbał o siebie. Jego żarty były prymitywne, co lubili jego znajomi z pracy, i musiała przyznać, że potrafił być czarujący, nawet jeśli był zapatrzony w siebie i podły, kiedy nie dostał tego, czego chciał. Bił ją, ale też okazywał czułość, a kiedy przytulał ją do swojej piersi w środku nocy, mogła zamknąć oczy i udawać, że