Jenny Han

Zawsze i na zawsze


Скачать книгу

to może sama nauczysz się gotować. Kiedy zacznę studia, nie będę już wam gotować.

      – Ta, jasne. Pewnie będziesz tu co wieczór. – Odwraca się do Petera. – Mogę zjeść kolację u ciebie?

      – Pewnie – mówi. – Obie możecie.

      Kitty zaczyna wiwatować, a ja ją uciszam.

      – Nie możemy, bo tata musiałby jeść sam. Pani Rothschild ma dziś trening w SoulCycle.

      Kitty odgryza kęs kanapki z serem.

      – W takim razie zrobię sobie kolejną kanapkę. Nie chcę w kółko jeść sflaczałego od mrożenia kurczaka.

      Siadam gwałtownie do pionu.

      – Kitty, przygotuję coś innego, jeśli jutro rano zapleciesz mi warkocze. Chcę mieć wyjątkową fryzurę do Nowego Jorku.

      Nigdy wcześniej nie byłam w Nowym Jorku. W ostatnie wakacje urządziliśmy w domu głosowanie i ja wybrałam Nowy Jork, ale zostałam przegłosowana na rzecz Meksyku.

      Kitty chciała jeść rybne taco i pływać w oceanie, a Margot chciała zwiedzić pozostałości cywilizacji Majów i mieć okazję, żeby poćwiczyć hiszpański. Ostatecznie dobrze się stało, że mnie przegłosowali. W życiu nie widziałam tak niebieskiej wody.

      – Uczeszę cię, tylko jeśli zostanie mi czas po uczesaniu siebie – mówi Kitty i to chyba najlepsza odpowiedź, na jaką mogłam liczyć.

      Jest świetna w robieniu fryzur.

      – Kto będzie mi plótł warkocze, kiedy będę na studiach? – zastanawiam się.

      – Ja – odpowiada Peter pewnym siebie tonem.

      – Nie wiesz jak – rzucam kpiąco.

      – Mała mnie nauczy. Prawda, mała?

      – Nie za darmo – mówi Kitty.

      Prowadzą negocjacje i wreszcie ustalają, że Peter zabierze Kitty z przyjaciółkami do kina w któreś sobotnie popołudnie. I w ten właśnie sposób ląduję po turecku na podłodze, a Kitty siedzi z Peterem na kanapie i demonstruje splatanie francuza, podczas gdy Peter nagrywa to na telefon.

      – Teraz twoja kolej – mówi Kitty.

      Ciągle wypada mu kosmyk i zaczyna się frustrować.

      – Masz mnóstwo włosów, Laro Jean.

      – Jeśli nie potrafisz zrobić francuza, to nauczę cię czegoś prostszego – mówi Kitty, a w jej głosie pobrzmiewa wyraźnie słyszalna pogarda.

      Peter też ją słyszy.

      – Nie, nauczę się. Daj mi chwilkę. Wprawię się tak, jak w innych francuskich aktywnościach. – Puszcza do mnie oczko.

      Obie z Kitty krzyczymy na niego.

      – Nie mów tak przy mojej siostrze! – Szturcham go w pierś.

      – Żartowałem!

      – Poza tym wcale nie jesteś aż taki dobry we francuskich pocałunkach. – Chociaż tak naprawdę jest.

      Peter rzuca mi spojrzenie pod tytułem: „Kogo chcesz nabrać?”, a ja wzruszam ramionami, bo kogo ja chcę nabrać?

      Później odprowadzam Petera do samochodu. Zatrzymuje się przy drzwiach od strony pasażera i pyta:

      – Z iloma chłopakami się całowałaś?

      – Z trzema. Z tobą, Johnem Ambrose’em McClarenem… − rzucam pospiesznie jego imię, jakbym zdzierała plaster, ale Peter i tak ma czas, żeby się wykrzywić. – I z kuzynem Allie Feldman.

      – Tym, który ma zeza?

      – Tak. Ma na imię Ross. Wydawał mi się słodki. Zrobiliśmy to, kiedy nocowałam u Allie. Pocałowałam go z powodu rzuconego wyzwania. Ale chciałam tego.

      Posyła mi pytające spojrzenie.

      – A więc ja, John i kuzyn Allie.

      – Mhm.

      – Zapominasz o kimś, Covey.

      – O kim?

      – Sandersonie!

      Macham ręką.

      – Oj, to się nie liczy.

      – Ross, kuzyn Allie Feldman, którego pocałowałaś z powodu wyzwania, się liczy, ale Josh, z którym w zasadzie mnie zdradziłaś, już nie? – Peter kiwa na mnie palcem. – Nie-e. Nie idę na to.

      Szturcham go.

      – Nie byliśmy wtedy razem i dobrze o tym wiesz!

      – Detal, ale niech ci będzie. – Patrzy na mnie z ukosa. – Twoja liczba jest wyższa od mojej, wiesz? Ja całowałem się tylko z Gen, Jamilą i z tobą.

      – A co z dziewczyną, którą poznałeś z kuzynami w Myrtle Beach? Angeliną?

      Na jego twarzy pojawia się dziwny wyraz.

      – A tak. Skąd o niej wiesz?

      – Wszystkim się tym chwaliłeś!

      To było lato przed siódmą klasą. Pamiętam, jak Genevieve wściekała się, że jakaś inna dziewczyna pocałowała Petera przed nią. Usiłowałyśmy odszukać Angelinę w internecie, ale nie miałyśmy zbyt wielu informacji na jej temat. Tylko imię.

      – Czyli całowałeś się z czterema dziewczynami i robiłeś z nimi znacznie więcej, Peterze.

      – Dobra!

      Ciągnę dalej:

      – Jesteś jedynym chłopakiem, z którym się tak naprawdę całowałam. I byłeś pierwszy. Pierwszy pocałunek, pierwszy chłopak, pierwsze wszystko! Dostałeś ode mnie tyle pierwszych razów, a ja nie dostałam od ciebie żadnego.

      – W zasadzie to niezupełnie prawda – mówi z zażenowaniem.

      Mrużę oczy.

      – Co masz na myśli?

      – Nie było żadnej dziewczyny na plaży. Całą historyjkę zmyśliłem.

      – Nie było Angeliny z dużym biustem?

      – Nie twierdziłem, że miała duży biust!

      – Owszem. Powiedziałeś tak Trevorowi.

      – No dobra! Bosz. W ogóle to do ciebie nie dociera.

      – Co do mnie nie dociera, Peterze?

      Odchrząkuje.

      – Tamtego dnia w piwnicy u McClarena. Ty też byłaś moim pierwszym pocałunkiem.

      Natychmiast poważnieję.

      – Tak?

      – No.

      Wpatruję się w niego.

      – Czemu nigdy mi o tym nie powiedziałeś?

      – Nie wiem. Chyba zapomniałem. Poza tym to żenada, że wymyśliłem sobie dziewczynę. Nie mów o tym nikomu!

      Przepełnia mnie radosne zdumienie. Więc byłam pierwszym pocałunkiem Petera Kavinsky’ego. Ależ to cudowne!

      Zarzucam mu ramiona na szyję i unoszę głowę w oczekiwaniu na mój pocałunek na dobranoc. Tuli swoją twarz do mojej i cieszę się, że ma gładkie policzki i prawie nie musi się golić. Przymykam oczy, wdycham jego zapach, czekam na pocałunek. A on cmoka mnie tylko w czoło.

      – Dobranoc, Covey.

      Otwieram gwałtownie oczy.

      – Tylko tyle?

      Rzuca bezczelnie:

      –