nie mieli butów na obcasach. Mówili o Jacku „Jack”. Pozwalali sobie – jakby wszyscy bzykali panienki w Hyannis.
Pieprzyć ich. To on spał teraz w łóżku Jacka. To on tarzał się w jego pościeli.
Wayne się upił. A Wayne nigdy się nie upijał. A teraz upił się najdroższą whisky.
Szklanka nr 1 – pieczenie. Szklanka nr 2 – obrazek: kciuk Lee Bowersa. Szklanka nr 3 – ciepło w jądrach. I te obrazki: Janice w bluzeczce bez pleców i skąpych spodenkach.
Jack miał w sobie krew charta. Tak twierdził Wayne Senior. Martin Luther King rżnął białe cipki.
Szklanka nr 4 – kolejne obrazki:
Durfee próbuje przekroczyć granicę. Straż graniczna go gubi. Wayne spieprzył robotę. Wayne zostaje wezwany do domu. Buddy Fritsch zatrudnia nowego faceta. Rzeczony facet zabija Wendella D.
Wayne spieprzył robotę. Fritsch opierdala go za to. Fritsch wypierdala go z Wydziału Policji Las Vegas. Wayne Senior mówi: nie wypierdalaj mojego synka. Następuje triumfalna eskalacja pierdolenia.
Szklanka nr 5:
Kciuk/ pogoń w zaułku/ rozpieprzona gra w kości.
Jack wysłał człowieka na orbitę. Jack stchórzył przed Chruszczowem. Jack pchnął tego szwarca na Uniwersytet Missisipi5.
Wszedł Maynard Moore. Przyprowadził kogoś. Pete’a – tego draba od Jacka Ruby’ego.
Moore dostrzegł Wayne’a. I się zbliżył. Pete przywlókł się za nim.
Moore powiedział:
– Dawaj, poszukajmy tego smolucha. Mój kumpel Pete nie znosi smoluchów, prawda, sahib?
Pete się uśmiechnął. Pete przewrócił oczami. Pete miał niezły ubaw z wsioka Moore’a.
Wayne żuł kostki lodu.
– Pierdol się. Sam go znajdę.
Moore oparł się o bar.
– Twojemu tatusiowi by się to nie spodobało. To by oznaczało, że jabłko upadło bardzo daleko od jabłoni.
Wayne chlusnął swoim drinkiem. Trafił w Moore’a – prosto w oczy. Burbon palił – palił jak sto diabłów – wysoka jakość potwierdzona.
Frajer przetarł oczy. Frajer zapiszczał.
8
(Dallas, 24 listopada 1963)
Pete się spóźniał. Littell patrzył przez okno.
Jego pokój znajdował się wysoko. Okno wychodziło na kościół. Ludzie gromadzili się na nocne nabożeństwo.
Littell obserwował. Mszę obwieszczał plakat – zdjęcie Johna K. w czarnych ramkach.
Dzieciaki już go przerobiły. Littell widział je późnym popołudniem. Potem poszedł na obiad. Zobaczył ich robotę z bliska.
Jack miał kły. Jack miał rogi diabła. Jack mówił: „Jestem homo!”.
Żałobnicy napływali. Wiatr zerwał plakat. Jakaś kobieta go podniosła. Ujrzała nowy wizerunek Jacka. Zgniotła papier.
Przejechał jakiś wóz. Ktoś wystawił rękę i pokazał środkowy palec. Kobieta zaczęła szlochać. Kobieta się przeżegnała. Kobieta ścisnęła paciorki różańca.
Statler nie był drogi. Biuro rezerwowało raczej tanie pokoje. Widok z okna rekompensował wszystko.
Pete się spóźniał. Pete był z tym gliniarzem od wsparcia. Gliniarz znał szczegóły. Gliniarz miał skopiowany na powielaczu plan sytuacyjny.
Littell obserwował kościół. To go bawiło. Pomagało nie myśleć o Arden.
Rozmawiali przez parę godzin. Krążyli wokół TEGO. On zaszyfrował wiadomość: WIEM. WIEM, że ty WIESZ. Nie obchodzi mnie, skąd WIESZ. Nie obchodzi mnie, co ROBIŁAŚ.
Ona zaszyfrowała wiadomość: Nie będę próbowała zgłębić twojego w tym udziału. Nikt nie powiedział: „Jack Ruby”.
Rozmawiali. Robili uniki. Ustalali reguły gry.
Powiedział, że jest prawnikiem. Że był w FBI. Że ma gdzieś w świecie eks-żonę i eks-córkę. Ona przyglądała się bliznom na jego twarzy. Wyznał szczerze: zafundował mi je najlepszy kumpel.
Le frère Pete – un Francuz sanglant6.
Ona powiedziała, że podróżuje. Że ima się różnych zajęć. Że kupuje i sprzedaje akcje, i zarabia pieniądze. Powiedziała, że ma eks-męża. Nie powiedziała, jak on się nazywa.
Zrobiła na nim wrażenie. Wiedziała o tym. Zaszyfrował wiadomość: jesteś w to jakoś zamieszana. Udajesz. Ale nie dbam o to.
Znała Jacka Ruby’ego. Użyła słowa „grillowanie”. Nie zareagował. Udzielił jej porady. Kazał znaleźć motel.
Powiedziała, że tak zrobi. Dał jej swój numer do hotelu. Proszę, zadzwoń do mnie. Proszę, jak najszybciej.
Chciał jej dotknąć. Nie zrobił tego. Ona raz dotknęła jego ramienia. Opuścił ją. Pojechał do FBI.
W Biurze było pusto – zero agentów – pan Hoover się o to postarał. Pogrzebał w szufladach. Znalazł akta Tippita.
Pete się spóźniał. Littell przejrzał więc te akta. Pełno w nich było bełkotu i dygresji.
Wydział Policji Dallas był bardzo na prawo: kliki Klanu i Stowarzyszenia Johna Bircha. Najróżniejsze odłamy: Narodowa Partia Praw Stanów/ Pospolite Ruszenie/ Legion Gromu.
Tippit był „sklanowany”. Wstąpił do Koalicji Klanu na rzecz Nowej Konfederacji. Jej szefem w Wydziale Policji Dallas był Maynard D. Moore. Moore był wtyczką FBI. Szefem Moore’a był Wayne Tedrow Senior.
Tedrow Senior: „Pamflecista”/ „Organizator zbiórek pieniędzy”/ „Przedsiębiorca”/ „Udziałowiec wielu holdingów w Las Vegas”.
Ciekawe dane – znajome – „niedoszły Führer” pana Hoovera.
Littell czytał. Littell notował dane. Tedrow Senior go fascynował.
Gromadził fundusze dla prawicowców. Mógł znać Guya B. Guy żebrał o fundusze dla prawicowców. Jakieś grube ryby zasilały fundusz na mokrą robotę.
Littell czytał dalej. Littell notował dane. Littell odnotowywał możliwe powiązania.
Wsparcie Guya dla Tippita – przyjaciel J.D. Tippita – zakład, że to Maynard D. Moore.
Zakład: pan Hoover o tym wiedział. Pan Hoover domyślił się powiązania.
Littell czytał dalej. Życiorys Tedrowa Seniora stawał się coraz bogatszy.
Zatrudniał wyłącznie mormonów. Miał kontakty w bazie sił powietrznych Nellis. Był ściśle powiązany z Komisją Kontroli Gier. Miał syna: policjanta w Vegas.
Senior ukrywał dane przed Juniorem. Junior pracował w sekcji wywiadowczej. Junior przechowywał akta komisji. Junior ukrywał dane przed Seniorem. Senior „asystował” panu Hooverowi. Senior „szerzył propagandę”.
Na temat: Martina Luthera Kinga/ Konferencji Przywódców Chrześcijańskich Południa (SCLC).
Littell przerzucał kartki. Littell robił notatki. Howard Hughes kochał mormonów. Mormoni mieli „nieskażoną” krew. Tedrow Senior był mormonem. Senior miał powiązania z mormonami.
Littell potarł oczy. Rozległ się dzwonek u drzwi. Littell wstał i otworzył.
Pete